wtorek, 8 października 2013

Rozdział 30

Hermiona siedziała zapatrzona w okno w ogóle nie słuchała pani Sprout. Myślała, wiedziała co musi zrobić, chociaż nie w pełni zaufała swojemu oddzyskanemu tacie, chciala wykonać to zadanie które jej powierzył, a raczej chciała sie odegrać, zemścić... Taaaak chciała zemsty jak nigdy..
-Ej kocico!!-z transu wyrwał ja krzyk Malfoya. Ockneła sie i zobaczyła ze sa sami w klasie, co ją zdziwiło.
-Co jest ? Czemu jesteśmy sami?
-Lekcja się skończyła kotku.
-Taak? Co?? Jak Ty do mnie powiedziałes?
-Kotku.-odpowiedział lekko zdziwiony chlopak i się usmiechnął-Przecież jesteśmy razem od pół roku.
Hermionę zatkało, ale poczuła się szczęsliwa? Niemożliwe. Mimo to odpowiedziała;
-No tak, przepraszam zamyśliłam sie kochanie-sama się dziwiła ze tak łatwo jej to przychodzi
-Kocham CIe-powiedział i wziął ja za ręke
-Ja Cibie tez-odpowiedziała i usmiechnęła się do niego.
Raz wyszli z klasy i idąc korytarzami Hogwartu przytuleni nie wzbudzali w ogóle szoku, tylko ciche szepty zdumienia, że młody Casanova chyba sie zakochał na poważnie.
Był Piątek o 18 miala jechać do taty na weekend. Nie mogła się już doczekać wiedziała, że ktoś tam na nią czeka tylko nie mogła przypomnieć sobie kto.. Czuła się jakby ktoś wymazał jej pamięć.
-W koncu!-wyrwało się pannie Riddle kiedy wybila 18
-Widze , że juz nie możesz się doczekac-usmiechnął się Snape i chwycił ja za ręke, kiedy znalazla się juz przed Riddle Manor pewnym krokiem ruszyla w stronę drzwi nie odpowiadając na żadne pochylenie głowy przez Śmierciożerców. W końcu dotarła do swojej komnaty a tam czekał na nią... "Lucjusz?!"pomyslała "Niemożliwe..."
-Witaj kochana- powiedział, podszedł do niej i namiętnie ją pocałował. Ona oddała ten pocałunek z taka samą namietnością i zachłannościa ku własnemu zdumieniu.
Nagle do pokoju wpadł Draco, Hermiona i Malfoy Senior oniemiali.. Mialo go nie być.
-Hermiona ?!
-Hermiona!!! -rozległ się nagle inny głos.
Młoda Riddlówna otworzyła oczy i zobaczyła, że znajduje się w Skrzydle Szpitalnym
-Co.. Co ja tu robie?-zapytala zdezorientowana
-Zemdlałas-stwierdził Draco
-Na lekcji-dodał Blaise
-Co Ty nie powiesz.. chyba nie w pokoju..-zadrwiła Pansy
"Wszystko wróciło do normy. Wróciłam!" pomyślała Czarna
-Co masz taka dziwną minę?-zapytał blondyn
-Miałam okropny sen.. Chodziłam z Tobą.. Niedorzecznosc-zasmiała się Herm, doszła do wniosku, że o drugim kochanku nie warto wspominać.
-Hahaha no..-potwierdził Malfoy a w mysli zadał sobie pytanie Niby dlaczego...?
_________________________________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki, ale staram się wrócić do formy.. Wiecie jak?? :)))

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 29

Cisza jaka zapanowała po wyjsciu Śmierciożerców była tak głęboka, że można było usłyszeć szmer wiatru za oknem. Hermiona nie wiedziała co zrobić więc stała i gapiła się na ojca.
-Będziesz tak stała czy usiądziesz?
"Czarny Pan wysilil się na uprzejmość" zadrwiła, ale tylko w myślach i bez słowa usiadła na przeciwko taty, a maska nie schodziła z jej twarzy ani na minutę.
- Napijesz się czegoś?-zapytał Voldemort  próbując niezręcznie nawiązać rozmowę. Chociaz nie było po nim tego widać ogromnie się stresował, pamiętał tylko swoją córke jako małą dziewczynkę, a tu kto przed nim siedzi? Dorosła kobieta.. no prawie poprawił się.
- hmm.. whiskey z lodem-powiedziała i lekko podniosła kącik ust oczekując jego reakcji.
- Nie za młoda jesteś? Nie powinnaś w tym wieku pić alkoholu
- No niee.. będziesz mnie teraz uczyć co mam robic, a czego nie?! A gdzie byłeś przez te wszystkie lata, co?!- zapadła głucha cisza- No? Nie stać cię na nic więcej?!
Lord wstał, a w pokoju zapanował lekki mrok.
-Uważaj do kogo mówisz gówniaro- jego oczy pociemniały
-Haha myslisz, że się ciebie boję? Że będe błagać o litość?!- jej oczy zwęziły się w wąskie szparki i zmieniły kolor na czerwony- Nie przelicz się czasem! Tato - ostatnie słowo wypluła jakby miała okropny smak. Napięcie w pokoju momentalnie wzrosło, wydawalo się, że cały budynek zaraz wyleci w powietrze. Lucjusz i Bella przysłuchujący się rozmowie zza drzwi wstrzymali oddechy. Przez te kilka sekund Hermiona pomyslała, że posunęła się za daleko, ale się nie cofnęła. Jej twarz nadal pozostała chłodna z pogardliwie wygiętymi wargami. Niespodziewanie Voldemort roześmiał się tak glośno, że Lestrange stojąca za drzwiami odskoczyła od drzwi jak oparzona.
-Jesteś taka sama jak ja Hermiono.
Panna Riddle nie wiedziała czy odebrać to jako komplement czy jako obraze jednak jej oczy wróciły juz do swojej pierwotnej postaci. W duchu pomyślała, że była taka cały czas tylko nikt nie pozwolił jej rozwinać skrzydeł....
* Po drugiej stronie drzwi *
- Gadają już z dobre dwie godziny.. -narzekał Lucjusz
-No.. Coś czuję , że nasza nowa pani domu bedzię jednak łagodniejsza od taty.
-Na pewno.. W końcu to była Granger
-Ide spać.. nie chce mi sięczekać aż skończą - oznajmiła Bella i wykrzywiła twarz w grymasie niezadowolenia.
* Zebranie Zakonu Feniksa *
-Nadal nie wróciła?-zapytał Dumbledore spoglądając na zegar wiszący nad wejsciem do jego gabinetu
-Już prawie trzecia nad ranem-stwierdziła zmartwiona profesor McGonagall
- Może spodobał jej się nowy dom i postanowiła zostać na noc.-zakpił Ron
-Zamknij się-powiedział Georg
-Kto go w ogóle przyjął do Zakonu..-dopowiedział Fred
Młodszy brat juz miał odpowiedzieć na ta uwage, kiedy pokój rozjaśniły szmaragdowe płomienie z przebłyskami srebra, poczym panna Riddle zmaterializowała się w kominku. Snape nie mógł wypowiedzieć ani słowa poruszał ustami jak ryba wyciągnięta z wody.
-Co? Ale jak to?-w końcu udało mu się wykrztusić'
-Coś się stało?-zapytała wesołym tonem Hermiona wadząc wzrokiem po zebranych osobach i zatrzymując się na Severusie
-Ty.. Płomień zielony..
-Zawsze jest zielony.-stwirdziła spokojnie Hermiona
-Z srebrnymi płomieniami- dokończył już pewniem Mistrz Eliksirów
-Och.. zawsze taki był kiedy podróżowałam siecią Fiuu
-Tyle czasu..-mruczał dyrektor- Jak mogliśmy tego nie zauważyć
-Ach dyrektorowi pewnie chodzi o to, że jak zawsze byłam jestem i będe czystej krwi ślizgonką-dostała olśnienia Czarna co jeszcze bardziej przybiło nauczycielke Transmutacji
-Tak istotnie o to mi chdzi-powiedział głośno dyrektor, a pomyślał, że nie tylko.
-Gdzie przebywałaś tyle czasu?-zadał pytanie Moody
-U taty -odpowiedziała
- Gdzie dokładnie?
-Nie wiem zasłonili mi oczy i przetransportowali do gabinetu ojca
-Kto cię tam przeniósł?
-Nie mam pojęcia byli w maskach
Kłamie perfekcyjnie pomyslał Snape bo dobrze wiedział gdzie była i z kim tam poszła.
- Dobrze jeszcze jedno pytanie
-Słucham?
-Po której stoisz stronie? Chcesz należeć do Zakonu?
-Oczywiście.
-No to chyba wyjasnia sprawe- wtrącił się Severus- a teraz nie męczcie mojej uczennicy bo jutro ma zajęcia- Idź do swojego pokoju panno Riddle
Hermiona skinęła głową i wyszła. W gabinecie dyrektora Hogwartu jeszcze przez długi czas panowała cisza, której  nikt nie przerywał, ponieważ każdy pogrążony był w swoich myślach....

sobota, 1 czerwca 2013

Sowa

Na brośbe jednej z moich Fanek/Fanów i pewnie nie jednej/go ogłaszam że nie jestem w stanie sie skupić na niczym poniewaz za trzy dni jade do tej kliniki i nie mg zebrać mysli niby nic strasznego ale jednak bd daleko od domu zero znajomych czy bliskich, nawet nie wiem kiedy wróce przepraszam bardzo :((
                                                                                         H. Riddle

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 28

Wracam do narracji trzecioosobowej xd znudziła mi sie pierwsza :D
_____________________________________________________________________________
Hermiona ani troche nie mogła się skupić na lekcji. Wciąż myślała o spotkaniu z ojcem,. Jej rozproszona uwaga spowodowała między innymi zamienienie Dracona Malfoya w zielonego tygrysa w różowe plamki z czego cała klasa miała niezły ubaw. Jeszcze kilka podobnych przypadków się zdarzyło, ale kiedy kapelusz pani profesor zamienił się w czapke skateowską McGonagall nie wytrzynmała; 
-Panno Gr.. Riddle co się z panią dzieje?
Dziewxzyna jakby wypadła z transu rozejrzała się po klasie i zobaczyła wracajacy do swej dawnej postaci  kapelusz nauczycielki i jej groźną minę.
-Ja bardzo przepraszam, jestem trochę rozkojarzona dzisiaj mam ważny dla mnie dzień.
-Pewnie idzie  się spotkać z tatusiem-zakpił Ron teatralnym szeptem, w ermionie się zagotowało
-A żebyś wiedział- odparowała a mina Weasleya zrzedła
-Och..-wyrwało sie Minerwie jak i wiekszości uczniom
Gong ogłosił koniec lekcji a Hemriona wyszła z klasy, a za nią Draco rzucając na wszystkich spojrzenia które mogłyby zabić.
***
Dobiła godzina !7.30 Czarna zaczęła się zbierać do wyjścia kiedy nagle do jej pokoju wleciał Draco i Blais
-Hermi!-Zabini rzucił się na przyjaciółke- myślałem, że nie zdąze się jeszcze z tobą zobaczyć!
-O co wam chodzi przeciez nie wyjeżdzam na trzy lata-zaśmiała się
-No tak ale jednak to poważna sprawa.-oznajmił poważnym tonem Diabeł poczym się roześmiał psując efekt
-No i nie zapomnij nam o wszystkim  opowiedziec zaraz po powrocie zrozumiałas ?-zapytał Dracze
-Jasne... wychodze
-Powodzenia.
***
Hermiona dotarła na skraj lasu w ciągu piętnastu minut, zostało jej 10. Już miała się zastanawiać w którą stronę iść kiedy ktoś odezwał się za jej plecami
-Panienka przed czasem, Czarny Pan sięucieszy, że tak bardzo panience zależy na tym spotkaniu.
Dziewczyna gwałtownie się odwróciła i wpadła prosto w ramiona Lucjusza Malfoya.
-Przepraszam-powiedziała z godnością i się odsunęła-Alez nie ma za co..-powiedział cicho pan Malfoy i sie zaśmiał podając jej dłoń. Czarna bez wachania ją chwyciła i już po chwili stali przed Malfoy's Manor. Gdyby nie lekcje manier Hermiona stała by przed dworkiem z rozwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami.
, tymczasem jej twarz nie wyrażała nawet najmniejszych emocji zaden mięsień nie drgnał. Lucjusz patrząc na jej twarz uśmiechnął się z zadowoleniem.
Weszli do środka. W salonie przywitała ich Bellatrix;
-Witaj mała, jestem Bellatrix Lestrange, mów mi po prostu Bella-podlizywała sie
-Miło mi. Hermiona Riddle-przedstawiła się
-Gra... granger?
-Nie-uśmiechnęła się uprzejmie- Riddle
-Och.. oczywiście.. prosze za mną Czarny Pan już czeka
Ruszyli schodami na wyzsze piętra, po chwili dotarli przed czarne mosięzne drzwi. Bella ostrożnie podeszła i zapukała delikatnie, dzrwi same się otworzyły, Lucjusz przepuścił kobiety poczym sam wszedl.
-Spodziewałem się was później-odezwał się zaskoczony Voldemort
Hermiona nie spodziewała się że jego głos może byc tak przyjemny dla ucha. Jedyny raz kiedy go słyszała to brzmiał jak tysiące ostrz wbijających się w nią.
-Panienka pojawiła się przed czasem Panie-odezwał sięswobodnie pan Malfoy, z czego Riddle wywnioskowała, że Czarny Pan zachowuje się swobodnie przy najbardziej zaufanych Smierciożercach jeśli w ogule umie zachowywać się swobodnie. Jej myśli krążyły po najdziwniejszych drogach podczas gdy jej twarz wyrażała tylko chłodną obojętnośc.
-Zostawcie nas samych -powiedział Lord
____________________
rozdział niestety króciutki

Sowa

Odwieszam bloga.. :P mimo ze zagrozenia nie wszystkie zostały poprawione to nie chce dłużej trzymac was w niepewnosci w ten weekend na pewno pojawi się nowy rozdział kocham was : **
                                                                              H. Riddle

piątek, 19 kwietnia 2013

Sowa

Bardzo przykro mi Was o tym informować ale musze zawiesić bloga :C mam testy w przyszłym tyg i jeszcze musze poprawić parę zagrożeń. Tak więc kolejne informacje  pojawią się początkiem Maja. Dziękuję i przepraszam
                                                                                                H. Riddle

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 27

Doszłam do Wielkiej Sali i zaczęło mnie gryźć sumienie. Podeszłam do swoich nowych przyjaciół i usiadłam obok Draco
-Hej.. Smoku?-zaczęłam niepewnie
-Hmm..?-dał znak, że słucha
-Wiesz chciałam cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie.. Nie wiem co mnie napadło
-Ojcowska natura cie dopadła-powiedział Draco i wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać obrzucani nienawistnymi spojrzeniami gryfonów
-Ale wybaczasz mi?
-Jasne Czarna-powiedział z usmiechem przytulił mnie i dał buziaka w policzek, po chwili usłyszeliśmy jak Weasley się dławi cały czerwony.
-Ymm.. Dracze.. Dlaczego Czarna?
-A nie wiem bo masz czarne włosy i twój ojciec jest Czarnym Panem
-Aha.
-Ale nie przeszkadza ci to, co?
-Nie, nie-odpowiedziałam i w tym samym momencie do Sali wleciała poranna sowia poczta.
Przyjaciele patrzyli jak podlatuje do mnie wielki, czarny jak smoła kruk z przywiązaną paczuszką do nogi. Niepewnie odwiązałam przesyłkę, a ptak nie czekając na odpowiedź odleciał.
Najpierw otworzyłam list. Kartka była pokryta cienkim pochyłym pismem
Droga Hermiono!
Mam nadzieję, że już się oswoiłaś z nową sytuacją w Hogwarcie i że dobrze Ci się żyję w Slytherinie. Dałem Ci trochę czaasu abyś mogła przetrawić to iż jesteś moją córką. Myśle, że najwyższy czas na spotkanie, chciałbym Cie wreszcie zobaczyć. Bądź w ten piątek o godzinie 18 w Zakazanym Lesie. Wyślę kogoś po Ciebie
                                                                                                                         Twój ojciec
                                                                                                                                    T. M. R.
Zrobiło mi się słabo. Dzisiaj jest czwartek a więc to jutro! panikowałam. Przyjaciele chyba wyczytali coś z mojej twarzy, bo zaczęli się dopytywać o co chodzi.
-Nic się nie stało. Wiecie co ja już ide sie położyć-oznajmiłam i nie czekając na odpowiedź szybkim krokiem wyszłam z Wielkiej Sali i skierowałam się do swojego dormitorium.
Nie mogłam się uspokoić, więc postanowiłam wziąc kąpiel, po jakiś 30 minutach wyszłam z wanny i ubrałam dwuczęściową zieloną piżamke poczym wyszłam z łazienki.
Na moim łóżku leżał sobie Draco najspokojniej w świecie mi się przypatrując
-Co tu robisz?
-Czekam na ciebie-oparł usmiechając się ironicznie
-Doprawdy? Myślałam, że pomyliłeś drzwi-zakpiłam
-Dobra, dobra ty lepiej gadaj co jest. Ten list to od ojca tak?
-Ech.. tak
-Co chciał?
-Chce się spotkać
-Kiedy?
-Jutro.
-CO?!
-No niestety, boję się Draco. Nie wiem jaki on bedzie w stosunku do mnie.
-Nie martw się jestem pewny, ze nic ci nie zrobi-ale głos mu się załamał sam w to nie wierzył.
-O 18 mam się stawić w Zakazanym Lesie
-Yhym.. kto ma po ciebie przyjśc?
-Nie wiem. Draco?
-Tak?
-Zostaniesz na noc?
-Jasne, jakże bym mógł odmówić-powiedział i zaczął się śmiać a ja dołączyłam do niego.
-Okey ide wziąć prysznic i zaraz wracam.
-Tylko się nie utop!-krzyknęłam za nim
-Nie śmiałbym. hahaha
***
Po piętnastu minutach oboje leżeliśmy w łóżku, gadając w najlepsze. Około północy zasnęliśmy przytuleni do siebie. Rano obudził ich głośne chrząknięcie
-Co.. co się stało?-zapytałam zdezorientowana chrząknięciem,b o Draco wciąż spał. Wtedy odwróciłam głowę i zobaczyłam stojącego w wejściu profesora Snape'a.
-Och to pan.. W czym mogę pomóc?
-Och w niczym specjalnym chciałem tylko sprawdzić dlaczego nie bylo was dzisiaj na lekcjach-powiedział spokojnym głosem i uśmiechnął się widząc moje zdziwione spojrzenie wędrujące w strone zegarka. Była 12
-Draco! Wstawaj!!!!-wydarłam mu się do ucha
-Co? Co się dzieję??- zerwał sie przerażony chłopak, a widząc Snape'a zapytał
-Co pan tu robi?
-Już nic, własnie wychodze, mam nadzieje, że Hemriona wszytsko ci przekaże-uśmiechnął się ironicznie i wyszedl
-Przekaże? ale co?-zapytał coraz bardziej zdziwiony chłopak
-To!-powiedziałm i przekręciłam jego głowę w stronę zegarka
-O kurwa!
-No własnie mamy 10 minut na wszytko, z dotarciem na Transmutacje!!
Wyrobili się w niecałe siedem minut i biegli na lekcje, wiedzieli, ze jeśli się spóźnią McGonagall na pewno nie  przymknie na to oka, ale cóz taki los ślizgonów. Dotarli zmachani pod klase rózno z dzwonkiem.
Reszta klasy popatrzyła na nich rozbawiona, a opiekunka Griffindoru tylko nieznacznie uniosła brew na ten widok i kazała wejść im do klasy.

poniedziałek, 4 marca 2013

Sowa

Do czytających czarodzieji!
Mam do Was, ważne dla mnie pytanie. Chciałam stworzyć podstronę na moim blogu pod nazwą Wspomnienia z Hogwartu zamieściłabym tam różne zdjęcia, tylko nie wiem czy macie ochotę na coś takiego? Nie chce tego tworzyć a nikomu się nie przyda. Dodawałabym kolejne zdjęcia (po kilka) co tydzień na przykład. Proszę o wyrażenie swojej opinii w komentarzach.
                                                           Wasza
                                                                  H. Riddle

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 26

Dedyk dla Agusi : *
_______________________________________________
Przez kilka sekund panowało milczenie, zaczęłam się zastanawiać czy się nie przesłyszałam jednak Severus zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół i zapytał;
- Chcesz być drugim Prefektem Slytherinu?
-Że co?-spodziewałam się jakiejś powaznej rozmowy a tu co?
-To co słyszysz-oznajmił i usmiechnął się zapewne odgadując moje myśli-Parkinson sobie nie radzi a wiem, że byłaś prefektem w Gryffindorze.
-No.. racja. Hmm.. niech bedzię
-Wiedziałem, że się zgodzisz-tymczasem dotarliśmy do lochów i stanęliśmy przed obrazem Salazara Slytherina za którym znajdował sie Pokój Wspólny ślizgonów-Czysta krew-powiedział Snape i wszedł do środka a ja za nim.
Pomieszczenie niewiele rózniło się od PW gryfonów. Tutaj było jakby.. mroczniej. Podobało mi się zwłaszcza, że wolałam kolor zielony od czerwonego. Mimo że znajdowaliśmy się w lochach byly tu okna, jednak nie za duże.. 
- Schodami na prawo wychodzisz i po prawej masz swój pokój, ponieważ jesteś Prefektem. Na przeciwko mieszka Malfoy, będzie zwolniony z lekcji przez pierwsze dwa dni razem z panem Zabini, żeby pomogli ci się zaklimatyzować w nowym otoczeniu, to tyle Riddle. Jakbyś miała jakieś problemy albo chciała porozmawiać z kimś inteligentnym zapraszam do mojego gabinetu-oznajmił i wyszedł
Nieee, nie wierze dlaczego Malfoy?! I do tego Blease, coz jego jakoś zniose, ale ta fretka? Niby się z nim całowalam, ale to była tak se to nic nie znaczyło, koniec. Ledwo weszłam na schody a do Pokoju Wspólnego wsypał sie cały dom Slytherina wracający z kolacji. Szybko wybiegłam po schodach, weszłam do swojego pokoju i walnęlam się na wielkie łóżko z baldachimem. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. Hmm.. może bede udawać, że jestem w łazience? Nie! Mam na nazwisko Riddle i na pewno nie jestem tchórzem
-Proszę!-krzknełam z pewnością w głosie, a do pokoju weszli Blease i Draco, tylko ich tu jeszcze brakowało, pomyślałam-W czym mogę pomóc?
-To chyba my mamy ci pomóc-niepwnie stwierdził Zabini.
-Noo raczej- dodał Malfoy i sugestywnie na mnie popatrzył, co mnie zirytowalo co on sobie myśli?!-Słuchaj Malfoy! To, że raz się pocałowaliśmy to nie znaczy, że możesz się na mnie patrzyć w tak obleśny sposób, więc albo o tym zapomnisz dobrowolnie albo ja ci w tym pomogę-powiedziałam nie zważając na zszokowaną minę Blaesa i znacząco zaczęłam się bawić różdżką, a Draco wystraszył się nie na żarty i szybko odpowiedział
-Spokojnie, przecież nic nie robie, ale okey zapomnę o tym pod warunkiem, że zaczniemy wszytsko od nowa.-powiedział po czym wyciągnął ręke w moją stronę-Jestem Draco Malfoy
-Ehh..-westchnęłam i uścisnełam mu dloń-Hemriona Riddle
-Zab-teraz ty powiedział blondyn.
-Eee .. no bo..-zaczął się jąkać- Smoku nie gniewaj się, ale my już noo.. można by powiedzieć, że się znamy..-rzucił niepewne spojrzenie w moją strone co nie umknęlo uwadze jego przyjacielowi, a ja usmiechnęłam się do niego, co tez nie zostalo pominięte przez bystry wzrok Dracona.
-Co jest grane?-zapytał w końcu-Czemu ja nic nie wiem?
-Bo nie musisz odpowiedziałam-za nim zrobil to Zabini
-Dobra, dobra, ale i tak się wszystkiego dowiem
-Może kiedyś..
-Widzimy się jutro przed śniadaniem, bo teraz jesteś pewnie zmęczona co?-zapytał Diabeł
-Jasne, o 8.30 w PW
-A ja nie mam już nic do gadania?-zapytał udając wielce obrażonego
-Wiesz,, nie chcesz to nie musisz iść-powiedziałam ze śmiechem
-My cie nie zmuszamy-dorzucił Zab
- I tak pójde, to do jutra yy.. Hermiona
-Hahahahah-roześmiałam się- Do jutra yy.. Draco haahah
Kidy chłopcy wyszli poczułam, że jest mi tu dobrze, ale poczułam też żal, że przez matkę dopiero teraz się tu znalazlam. Jak zawsze kiedy mnie coś trapiło poszłam do łazienki na długą kąpiel, kiedy otworzyłam drzwi łazienki, aż mnie wmurowało. Ściany byly koloru morskiej zieleni, gra światła dawała złudzenie przez które wydawało mi się, że jestem w jakimś podwodnym świecie. Wszystko było tak idealnie dopasowane, że zdawało się tworzyć jedną całość. Nie dość, że była tak cudownie urządzona to jeszcze jaka wielka! W Gryffindorze mimo  iż byłam Prefektem w życiu bym nie marzyła o takiej lazience! Z resztą wielkośc tej łazienki dorównywała mojemu pokojowi w Domu Lwa. Zachwycona tym odkryciem delektowałam się otoczeniem leżąc w wygodnej, podgrzewanej wannie sama nie wiem jak długo. Kiedy w końcu postanowiłam z niej wyjśc i spojrzeć na zegarek, dostałam szoku była 00.45. Ile ja tu siedziałam? Musze iść spać bo nie wstanę.
***
Zerwałam się z łóżka patrząc na zegarek, a widząc, że mam jeszcze godzinę do 8.30 odetchnęłam z ulgą. Spokojnie wzięłam prysznic ubrałam się i pomalowałam. Schodząc do PW ślizgonów zastanawiałam się czy zastanę tam już chłopaków. Niestety tak się nie stało a ja miałam jeszcze 15 min do umówionego czasu. Rozglądnęłam się po salonie i zobaczyłam jakieś dwie dziewczyny i chłopaka siedzących na kanapie, podeszłam do nich i zapytałam;
-Mogę z wami usiąść?
-Jasne-odpowiedziała dziewczyna o blon włosach a ta w czarnych tylko przytaknęła
-Dzięki-uśmiechnęlam się lekko
-Nie ma za co.-odezwała sie czarnowłosa-Jestem Kate Allens
-A ja Emilly Wooden-uśmiechnęła się blondynka
-Ja jestem Fred Morgans-odezwał się i uśmiechnął nieśmiało do tej pory milczący chłopak. Miał krótkie brązowe włosy i piękne zielone oczy.
-Miło mi was poznać, ja jestem Hemriona Riddle, ale to już chyba wszyscy wiedzą-powiedziałam i cała nasza czwórka wybuchnęła glośnym śmiechem zwracając na siebie uwagę całego pokoju jak i dwóch ślizgońskich przystojniaków którzy natychmiast do nas podeszli. Malfoy ze swoim pełnym wyższości uśmiechem podszedł do mnie i powiedział
-Chodź Herm idziemy na śniadanie.
-Wiem gdzie idziemy-warknęłam sama nie wiem czemu, chyba te ojcowskie geny-Jakbyś nie zauważył to teraz rozmawiam-wysyczałym poczym zwróciłam się do Zaba-Jak chcesz to możesz poczekać Diable-powiedziałam i słodko się uśmiechnęłam wiedząc,żę wyprowadzi to Malfoy'a z równowagi
-Ja idę na śniadnie-oznajmił udając spokój platynowy blondyn i zapytał-Idziesz Diable?
-Nie gniewaj się Herm ale ide ze Smokiem, będziemy czekać przy stole
-Jasne, zaraz do was dołącze
Kiedy dwójka chłopaków zniknęła za zamykającym się wyjściem odezwał się Fred
-Nie przejmuj się Draconem odkąd nasi rodzice się pokłócili zawsze się tak zachowuję w moim towarzystwie
-Ja mam się nim przejmować, niedoczekanie twoje-mruknęłam i znowu zaczęliśmy się śmiać
Pogadaliśmy jeszcze chwilę poczym pożegnałam się z nimi i ruszyłam na śniadanie.

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 25

Jak już jesteś to skomentuj..! To dla mnie ważne! Dziękuję komentującym czarodziejom : *
__________________________________________________________________________
-Profesorze on nie może się dowiedzieć, że to Hemriona jest jego córką a w żadnym wypadku ona nie może się dowiedzieć, że...
-..ja jestem jej ojcem?-po pomieszczeniu rozległ się syczący śmiech, zamigotały światła i nagle wszytsko ustało.
Stałam kilka sekund nie dowierzając, ale jak zwykle odezwało się moje nowe ja (chyba już domyślam się po kim je mam) i weszłam do gabinetu Dumbledor'a z niewinna miną;
-Jednak chcę zmienić nazwisko i jeszcze raz odbyć Ceremonię Przydziału.
-Och.. jak się cieszę!-krzyknęła matka
-Ale chcę nazwisko mojego ojca.-uśmiechnęłam się wrednie, ale wiedziałam, że choć dyrektor już wiedział matka jeszcze się nie domyślała
-Naturalnie-odparła
-Mojego PRAWDZIWEGO ojca -zaakcentowałam- a to oznacza, że chcę mieć na nazwisko Riddle
Roxanne zemdlała, a jej partner się głeboko zapowietrzył, nawet ja nie wiem czemu to zrobiłam. Może żeby zrobić na złość mamie za to że mnie oszukiwała i zabrała ojca..? Własnie.. ojciec.. wcale nie wydawał się taki straszny.. jak mogłam nie skojarzyć jego głosu z głosem Voldemorta przecież są identyczne! Może nie chciałam go dopasować do jego osoby? No cóż stało się.. Mam nadzieję, że tata nie będzię chciał urządzać co tygodniowych spotkań rodzinnych pomyślałam i mimowolnie się zaśmiałam.
-Bawi cie to?!-warknął ukochany Roxanny
Ja uśmiechnęłam się tylko kpiąco nawet nie zaszczycając go jednym słowem, co zupełnie zniło go z tropu, i zwróciłam się do dyrektora szkoły.
-Kiedy zmiana nazwiska i domu?
-Tu masz papiery, jak je podpiszesz nie będzie odwrotu więc zastanów się dobrze.
Wahalam się tylko ułamek sekundy, ale podpisałam. Potem ruszyliśmy z tiarą przydziału do Wielkiej Sali, właśnie był środek kolacji więc zdawałam sobię sprawę, że będzię mnóstwo świadków. Nie mogłam po prostu nie mogłam wyobrazić sobie min ślizgonów..
Kiedy dotarliśmy do podwyższenia skąd zawsze Albus uraczał nas swoimi przemówieniami, wszyscu już patrzyli na nas, bez wyjątku,a ci co mieli wychodzić usiedli z powrotem
- Dzisiaj miało miejsce niezwykłe wydarzenie..-a ten jak zwykle z igły robi widły.. ehh. -Nasza uczennica dowiedziała się o swojej prawdziwej tożsamości, ale to już mówiłem.. Zapewne jesteście ciekawi do którego domu trafii.. ohh tak przecież jej nie przedstawiłem.. -po sali rozeszły się śmiechy i westchnienia- Otóż poznajcie panne Hermione Riddle-na sali zaległa kompletna cisza tylko Parkinson narobiła hałasu spadając z ławki. Gryfoni i ślizgoni wpatrywali się we mnie z niemałym szokiem a ja tylko stałam i kpiąco się uśmiechałam, zwłaszcza w stronę Domu Lwa. Reakcja Draco była po prostu bezcenna, a ta jego mina... Najpierw upuścił widelec i zaczął się dławić Blease musiał go mocno walnąć w plecy, potem patrzył się na mnie tak jakbym conajmniej powiedziała mu, że mamy razem dziecko..
-A więc panno Riddle proszę założyć Tiarę-powiedział Dumbledor
i podał mi ją, poczym założyłam ją na głowe, a po Wielkiej Sali poniósł się jej głos.
-Ha.! Wiedziałam, że jeszcze się spotkamy! Już wtedy czułam, że masz w sobie coś dziwnego jednak zaklęcia które cię chroniły nie pozwalały mi tego zidentyfikować, ale teraz widzę wyraźnie twoim prawdziwym domem jest Slytherin, tak, tak marzenia się jednak spełniają Riddle. SLYTHERIN!-ogłosiła Tiara, a ja z uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę stołu ślizgonów. Zabini zrobił mi miejsce obok siebie nadal patrząc na mnie oczami wielkimi  jak galeony. W końcu pierwszy szok opadł i wszyscy zaczęli mi się ciekawie przyglądać, zirytowana zapytałam;
-Czy ktoś może mi podać hasło do Pokoju Wspólnego? Chcę się już  położyć-za moimi plecami usłyszałam odpowiedz przez głos który przez te wszytskie lata znienawidziłam
-Oczywiście Riddle chodź za mną-to był Snape
-Tak jest profesorze-wstałam i wyszłam z Sali razem ze swoim opiekunem.
-Dobrze się składa, że zapytałaś bo mam do ciebie sprawę-rzekł poważnym głosem, a ja zaczęlam się zastanawiać czy nie chodzi o ojca, w końcu wszyscy ze Slytherinu wiedzieli, że nietoperz jest podwójnym agentem...

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 24

Postanowiłam że przeżucę się na trudniejszą narrację pierwszoosobową . Mam nadzieje ze wam sie spodoba.
__________________________________________________________________________
 Kiedy pojawiłam się w Wielkiej Sali z nauczycielami i ślizgonem zapadła głeboka cisza. Wszystkie twarze były zwrócone w nasza stronę. Dyrektor nic sobie z tego nie robiąc ruszył w kierunku Ciała Pedagogicznego, kiedy tam dotarł odwrócił się do uczniów i kazał usiąść Draconowi, a mi podejść do niego.
-Jak zapewne  już zauważyliście poszukiwania pana Malfoy'a i panny Hermiony zakończyly się sukcesem.-po Sali rozeszły się szepty-Zgaduję, że zastanawia was po co zaprosiłem pannę Granger na środek. Otóż chcialbym wam przedstawić naszą nową a jednak starą uczennicę, która niedawno dowiedziała się, że jest czystej krwi-Dumbledor sugestywnie popatrzył w stronę Slytherinu a szok, który dało się wyczuć rozszedł się nie tylko wśród ślizgonów.-Zapraszam na rozmowę w moim gabinecie Hermiono-zwrócil się do mnie po czym odwrócił się w kierunku pary czarodziei- i państwa również.
Ruszyłam w milczeniu za dyrektorem z maską obojętności na twarzy, jednak w środku aż gotowałam się z chęci poznania swoich rodziców i poznania swojego prawdziwego nazwiska.
Kiedy dotarliśy pod posąg gargulca ten ustąpił dyrektorowi nie pytajac o hasło. Wszyscy wstąpiliśmy na schody i już po chwili znajdowaliśmy się pod drzwiami gabinetu Albusa.
-Zapraszam-mruknał i otworzył drzwi.
Odkąd byłam tu pierwszy raz gabinet nic się nie zminił, więc nie miałam czego oglądać w przeciwieństwie do nieznanego mi czarodzieja. Ten nie mógł się napatrzyć zatem wywnioskowałam, że nie chodził do Hogwartu. Wszyscy usiedlismy na wskazanych miejscach przez chwilę panowała głeboka i nie przenikniona cisza. W końcu dyrektor przemówił
-Może najpierw dokonamy prezentacji?-zapytał beztrosko jednak wyczytałam z jego oczu  że się niepokoi o to że mój stosunek do "nowych" rodziców nie będzię za miły. Cóż.. nie mylil się..Tylko wzruszyłam ramionami nie zważając na zatroskane spojrzenia pary.
-Nazywam się Hermiiona, a jak mam na nazwisko to może wy mi powiecie?-usmiechęłam się słodko, ale byłam pewn , że dyrektor lekko pekręcił głową widzac mój fałszywy uśmiech na który nabrali się rodzice.
-Nazywam się Roxanne Goldblood(wiem że w liscie od matki inicjaly byly R. B. ale postanowialm zmienic jednak nazwisko) , jestem twoją mama-przedstawiła się i uśmiechnęła przyjaźnie..
-Hmm... Od kogo dostałam list przyniesiony przez sowę zanim jeszcze dowiedziałam sie, że jestem czarownicą?-nie wiem czemu, ale postanowilam ją sprawdzić nie ufałam tym ludziom
-Chcesz mnie sprawdzić co? ehh.. ojcowska krew-mruknęła do siebie tak cichutko, że ledwo ją uslyszałam, wiem że miałam tego nie słyszeć wiec udawalam że nic się nie stało jednak dało mi to troche do myślenia, tymczasem Roxanne ciągnęła-Już od małego wiedziałaś, że jesteś czarownicą, ojciec ci powiedział, a list dostałaś odemnie, w którym informowałam cie ze pan który zatrówał ci umysł więcej się nie zjawi.
-Nie pan tylko tata!-krzyknęłam zirytowana
-Ale kochanie to ja jestem twoim ojcem-odezwał się dotąd milczący   czarodziej
-Głos taty rozpoznałabym nawetz najdalszej odległości a twój nie jest do niego podobny ani trochę! I chodź ona jest moją matka to ty na pewno nie jesteś moim ojcem!-miałam już dość tej rozmowy, wiedziałam o czymś o czym oni nie wiedzieli.. czułam się oszukana chciałam zobaczyć tatę.. pamiętałam jaki był miły i wyrozumiały, a kiedy przypominałam sobie ostatnią jego wizytę, już po liście mamy, łzy piekły mnie pod oczami.
-Dość tego!-zdenerwowała się Roxanne-Jaką masz pewność, że on jest twoim ojcem, że cie nie oszukiwał?!
-Odwiedził mnie po twoim liście jeden, ostatni raz! Widzialam co mu zrobiłaś! On ledwo trzymał się na nogach! A przecież nic nie zrobił!!-oczy mi się zaszkliły jak zawsze kiedy o tym myślałam.- Udowodnił mi to!
-Ale.. ale..-twarz pani Goldblood zbielala- Chyba nie rzucił na ciebie tego zaklęcia?! Widziałaś jego twarz?!
-Owszem rzucił.-odparłam już spokojna
-Ale to musiało ci sprawić wiele cierpienia! Jak mógł to zrobic nieświadomemu dziecku!
-Bolało, nawet bardzo-zaczęłam cicho. Nie chciałam o tym mówić ale widząc wyraz matki, musiałam dokończyć-Nalegałam, chciałam żeby mi to udowodnił. Za nic w świecie nie chciał tego zrobić, mówił, że to okropnie boli i tak dalej. Wtedy podczas ostatniej wizyty przyszedł pod dom i mnie zawołał nie patrząc na to czy ktoś go usłyszy. Na jego szczęście nie było nikogo w domu tylko ja, więc wpuściłam go do środka. Ledwo trzymał się na nogach, mówił chaotycznie zrozumiałam tylko, że walczył z wieloma potężnymi czarodziejami na raz i że z zaskoczenia uderzyłaś w niego tą Klątwą, potem stracił przytomność i obudził się nad ranem i przyszedł do mnie.-uśmiechnęłam się mimowolnie na to wspomnienie- Wdety powiedział mi, że został czymś trafiony i już więcej tu nie przyjdzie, przeraziłam się, że umrze ale zapewnił mnie że nie, więc zarządałam żeby mi udowodnił swoje ojcostwo, że nie obchodzi  mnie ból, że chce wiedzieć, że to nie sen ani moja wyobraźnia. Przeżyłam katusze w ciągu tych 5 minut..-przez moją twarz przeszedł grymas bólu, który przerodził sie w satysfakcję- ale jednak zrobil to wbrew sobie.. Zrobił to dla mnie..
Wszyscy byli w szoku, a najbardziej mama.
-Hermiono czy on ci sie przedstawil?
-Kiedy pytałam coś tam mruczał, że nierozsądnie byłoby gdybym wiedziała, ale nie chce mnie okłamywać. Widzialam, że niezręcznie czuje się w tej sytuacji, więc zaproponowałam, że będe do niego mówić po prostu tato, a jak bede starsza to mi powie.-powiedziałam z obojętną miną, jednak czułam w pewnym sensie niepokój-A co to ma do rzeczy?-zapytałam kąśliwie
-Nie poznaję cie kochanie-szepnęła mama
-A wogóle mnie znałaś?-zadrwiłam i wykrzywiłam pogardliwie wargi. Widziałam, że matka jest bliska płaczu jednak o dziwo nie było mi przykro. Po raz kolejny nasunęło mi się pytanie co się ze mną dzieję? Nie powiem, nie było mi źle z moim nowym ja, ale bylam ciekawa co je wywołało.. przeszkadzało mi jedynie to, że nie miałam przyjaciół..
-Mogę już iść profesorze? Nie widzę sensu w prowadzeniu dalszych dyskusji.-zwróciłam się do dyrektora.
-Naturalnie-odparł- a państwa prosiłbym o zostanie jeszcze chwilkę
-Och.. oczywiście.-odrzekł pan który podawał sie za mojego ojca. Jakie to żalosne, pomyślałam i odwróciłam się zmierzając do wyjścia
-Hermiono!- zawolał Dumbledor
-Tak profesorze?
-Czy chcesz zmienić nazwisko na Goldblood i ponownie przystąpić do Ceremonii Przydziału?
-Nie dziękuję.-powiedziałam i wyszłam, jednak kiedy zamykałam drzwi usłyszałam jak moja matka wypowiada zdanie, które zniszczyło caly mój światopogląd.

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 23

 Draco i Hermiona siedzieli przytuleni na polance. W penym momencie dziewczyna postanowiła przerwać ciszę
-Jak myślisz wyjdzie coś z tego?
-Z czego?
-Nie udawaj głupka!-zirytowała się-Z nas!
-Ahh.. Czemu ma nie wyjść?
-Hmm. Jesteś Malfoy'em to wystarczający powód
-Co? Nie rozumiem..
-Hahah jesteś śmieszny chodzi mi o to, że ty nie potrafisz kochać! Zmieniasz laski co tydzień!
-Aaa o t o ci chodzi-westchnał-No wiesz.. ja się zmieniłem.
-hahah Nie rozśmieszaj mnie.-powiedziała z drwiną w głosie
W tym momencie na polane wkroczyli nauczyciele. Hermiona zmierzyła ich wzrokiem z góry na dół i powiedział cicho
-No nareszcie
Niestety McGonagall to usłyszała i tym razem nie wytrzymala... zemdlała. Dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco i popatrzyla na Snapa. Ten przyglądał jej się z zainteresowaniem i lekkim niedowierzaniem. Draco siedział dalej na polanie nie dowierzając. Właśnie dostałem kosza..a najgorsze jest to, że chyba na serio się zmieniłem ja chyba coś do niej CZUJĘ. Jęknął cicho i podniósł się z ziemi.
-No najwyższy czas wracać do Hogwartu.. rodzice się o was niepokoją-powiedział dyrektor
-O NAS?-zapytała Hermiona z niedowierzaniem
-Tak Hermiono.. zbliża się Boże Narodzenie-powiedział i mrugnął do mnie.
O mój Boże on wie, że byłam we Wrzeszczącej Chacie i wszytsko słyszałam..-myślała-W koncu dowiem się kim są moi prawdziwi rodzice...
Jej rozmyślania przerwał głos Dumbledor'a
-Wszyscy na trzy!
Na krzyk czarodzieja wszyscy chwycili świstoklik i znaleźli się w Wielkiej Sali. Wszytskie oczy zwróciły się w ich stronę. Przy stole nauczycielskim sidzieli rodzice Dracona, "rodzice" Hemriona i jacyś nieznana jej para czarodziejów.

środa, 20 lutego 2013

Nominacje

Zostalam nominowana przez Wiklara13 autorkę bloga http://hermionalovedraco.blogspot.com
Odpowiedzi na pytania :
Dlaczego blog o tej tematyce ?
Bo lubie HP
Jaka jest twoja ulubiona postać z HP ?
Draco, Hermiona Narcyza
3 Jaki jest twój ulubiony cytat ? 
 Vide cui fide (patrz komu ufasz)
Jakie masz zainteresowania ? 
Projektowanie ogrodów, rysowanie
Jaki jest twój ulubiony gatunek muzyki ? 
Rap i hip hop
Jaki film ostatnio obejrzałaś ?
 Van Helsing
 Twój ulubiony blog ? 
Duzo ich mam :0
8 Czy chciałabyś żyć w świecie z Harrego Pottera ?
 TAK
Gdybyś miała lampę alladyna i 3 życzenia na co byś je wykorzystała ? 
Hmm żeby żyć w swievie HP i reszte nwm
10 Opisz siebie w 3 zdaniach.
Wariatka bez przypału, niegrzeczna, nałogowiec i uzależniona od Dramione.
11 Masz jakieś plany dotyczące pisania ?
Chce skonczyc tego bloga potem zaczne nast ^^
Moje nominację
Draco & Hermiona...
Dominique Roven Weasley
3łzy szlamy, ranią podwójnie
inna-hermiona-i-jej-milosc.blog.onet.pl
Historia miłosna Dramione
Władza? Nie dziękuję.
7"Miłość jest pierwszą wśród nieśmiertelnych rzeczy." Dante: Lata
8Take me back
Fight for life. Fight for love. Dramione.
10I will fight.
11 "Miłość to jedyna siła, zdolna przekształcić wroga w przyjaciela."
Moje pytania
1 Ile miałaś blogów?
2 Która postać  z HP najbardziej ci sie podoba?
3 Która cz HP lubisz najbardzije?
4 Który blog podoba ci się najbardziej?
5 Ile masz lat?
6 Co byś zmieniła w sadze HP?
7 Co cię inspiruję do pisania?
8 Wolisz filmy czy książki o HP?
9 Zamierzasz zakładać jakieś blogi w przyszłości?
10 Dlaczego blog o tej tematyce?
11 Jaki jest twój ulubiony kolor ?

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 22

Hedley-Perfect uwielbiam tą piosenkę najbardziej kojarzy mi się z Dramione <3
______________________________________________________________________
Było już sporo po świcie, kiedy Hermiona się przebudziła. Popatrzyła najpierw na otoczenie a potem na Draco i mimowolnie się uśmiechnęła. Spał lekko się uśmiechając i obejmując Mione. Włosy miał odrobinę potargane co dodawało mu uroku. Słońcę delikatnie połaskotało jego twarz i odwrócił się na bok wtulając się w piersi . Hermi zaśmiała się cicho i ze zdziwieniem odkryła, że jej to nie przeszkadza jednak dla zachowania pozorów potrząsnęła nim, zeby się obudzil
-Draco?-szepnęła mu do ucha.
Malfoy ledwie się poruszył, uśmiechnął i zapytał
-Czy ja się śnie? Albo mam halucynację?
-Nie, czemu?
-Powiedziałaś do mnie DRACO.
-No a nie mogę?-Hermiona udawała obrażoną
-Ależ oczywiście, że możesz-powiedział, otworzył oczy i natychmiast dodał-Śliczne masz piersi
Na twarz gryfonki wpłynęły rumieńce, poczym się od niego odsunęła
-Dlazcego uciekasz?-zapytał i zrobił minę zbitego psa-Przeciez nie masz się czego wstydzić-uśmiechnął się zalotnie.
-Może.
-Nie może tylko na pewno.Który dzisiaj?-gładko zmienił temat
-Nie wiem . O matko! Jesteśmy tu już conajmniej dwa tygodnie. Ciekawe co się dzieję w szkole?-zasmuciła sie
Malfoy usiadł obok dziewczyny i się zamyślił.Chwilę siedzieli pogrążeni w ciszy i we własnych ponurych myslach.
-Chciałabym już wrócić do Hogwartu.
-Ja też westchnął, znudziło mi się jedzenie wszystkiego co się znajdzie i wygląda na jadalne oraz spanie na ziemi, mimo, ze mogę spać z tobą
-Hahaaha-oboje wybuchnęli smiechem,a Hemriona wbrew sobie położyła mu głowę na ramieniu myśląc Matko co ja robie?! Musze to jakoś odkręcić! Ale niby dlaczego. jest mi wygodnie i czuję się bezpiecznie.. Nonsens! A jednak. Stanęło na tym , że zostaję tak jak jest i tylko utwierdziła się w swoim przekonaniu kiedy chłopak objął ją w pasie
***
-Nie wierzę.. nie wierzę -McGonagall powtarzała te dwa slowa jak litanię patzrąc na pewnych dwóch uczniów. Na twarz Snape'a wpłynał grymas który przypominał coś między uśmiechem, a szokiem. Dumbledor tylko oznajmił
-Eh ta dzisiejsza młodzież.. Zupełnie nie do przewidzenia..
-Racją dyrektorze- przytakneła Minerwa-Trzeba coś z tym zrobić
-Spokojnie Minerwo mamy jeszcze 15 minuut do uruchomienia świstoklika, narazie im nie przeszkadzajmy. Może zobaczymy coś ciekawego ?-Albus uśmiechnał się sam do siebie, a Severus zastanawiał się co by zrobił jego przyjaciel Lucjusz jakby był tu z nimi
***
Siedzieli tak kilka minut, kiedy nagle Draco się odezwał
-Hermiona..
-Hmm?-dała znak, że słucha
-Ja,, ja nie wiem jak będzię kiedy wrócimy do szkoły, ale jeśli usłyszysz odemnie jakiekolwiek wyswiska czy nieprzyjemności chce, żebyś wiedziała, że nie mówie ich szczerze.
Dziewczyna popatrzyla na niego głęboko zaskoczona. Ja się chyba zakocham. pomyslała nawet nie wiedząc co to ma wspólnego z tą sprawą
-Skoro nie będą szczere to w ogóle ich nie wypowiadaj
-Trudno mi będzię się oddzwyczaić-wrednie się uśmiechnąl
-To za każde wyzwisko i tym podobne rzeczy będziesz obrywał odemnie jakimś ładnym zaklęciem-słodko odezwała się Hermiona, a Draconowi stanęły przed oczami momenty w których Miona rzucała zaklęcia, czyli szczerze to nie były najlepsze momenty jego życia. Przełknal ślinę, uśmiechnął się szarmancko i powiedział
-Zgoda, ale oczekuję małej zachety
-Zachęty?
-Yhym..
-Czyli?-zapytała i odwróciła się w jego stronę
Draco pochylił się i lekko pocałował gryfonkę w usta. Dziewczyna w pierszych sekundach dostała szoku, ale szybko się opamiętała i... oddała pocałunek. Całowali się dobrą chwile, a kiedy już pr
zestali zapytała;
-Może byc?-uśmiechnęła się sarkastycznie
-To nawet więcej niż mogłem sobie wyobrazić-zadrwił poczym oboje zaczęli się śmiać
***
Opiekunka Gryffindoru omało nie zemdlała, kiedy dotarło do niej, że oni się całują jej skóra przybrała papierowy kolor. Snape drwiąco się na nią patzrył, ale sam nie czuł się lepiej. Albus tylko sie śmiał i stwierdził.
-Chyba najwyzszy czas ich stąd zabrać.

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 21


W Hogwarcie zapanował ogromny chaos. Ani Hermiony ani Dracona nie było na lekcjach już kilka dni. Wszyscy myśleli, że dziwnym zbiegiem okoliczności zachorowali w tym samym czasie, jednak nigdzie ich nie bylo. Po następnych kilku dniach wrócił Dumbledore, który dostał pilną sowe z Ministerstwa i musiał wyjechać. Kiedy dowiedział się jak miewają się sprawy w szkole wpadł w istną furię nikt, nigdy nie widział go tak zdenerwowanego. Nie czekając ani chwili zaprosił do siebie Rona, Harrego i Blaisa oraz całe grono pedagogiczne.
-Czy któreś z was ma jakieś domysły gdzie oni mogą być? Bo to, że są razem nie ulega dyskusji. Ron, Harry? Wy ją dobrze znacie mimo, że już się nie przyjaźnicie,, Niestety..-dyrektor ciężko westchnął
-Niestety, panie profesorze znamy to już nie jest odpowiednie słowo lepsze by było znaliśmy. Ona nie jest już tą samą dziewczyną co kiedyś-zmartwił się Potter
-Wylazło z niej coś złego-głupkowato dodał Weasley, nikt nie zauważył, że po tych słowach Albus lekko drgnął.
-Zabini a ty? Znasz pana Malfoy'a jak malo kto..
-Nie jestem pewny, ale chyba widziałem jak szedł w stronę Wrzeszczącej Chaty, ale nie jestem pewny czy to on. Ktoś w każdym razie tam wchodził to na pewno wiem.
-Dziękuję na razie możecie odejść. Nauczycieli proszę żeby zostali  jeszcze chwilę.-uczniowie wyszli, a Dumbledore kontynuował-Potrzebuje kilku z was, aby wyruszyli ze mną na poszukiwania.. Chociaż to nie do końca będą poszukiwania..
-Co pan ma na mysli?-zapytała z niepokojem McGonagall
-Kiedy byłem w Ministerstwie przypadkiem usłyszałem skrawek rozmowy z którego wynikało, że Czarne Cienie wróciły i przeniosły dwóch niepełnoletnich czarodziejów do Nihilum*. Wywniskowałem z tego, że ci dwaj musieli ich pokonać, bo inaczej już by nie żyli.
-J-jak to Cienie wróciły?-wydukała Pomfrey
-Do Nihilium?!-wykrzyknął Snape w tym samym czasie-To już możemy być pewni, że nie żyją
-Niekoniecznie
-Profesorze tam nie przeżył nawet, najpotężniejszy w swoich czasach Niggelus, a wszyscy wiemy jaką miał moć. Gdyby tak bezmyślnie nie wybrał się do Krainy Nicości to pewnie byłby potężniejszy od Czarnego Pana.
-To są tylko przypuszczenia Severusie, w każdym razie dzisiaj odebrałem sbardzo silne fale magiczne, jestem pewny, że były wysłane przez jakąś dziewczynę, ponieważ była w nich ukryta smętna melodia. Zapewne wszyscy z zebranych wiedzą, że fale są częsciowym odbiciem potrzeb człowieka. W tych falach kryla się ciche wołanie o pomoc. Przeciętny czarodziej odebrałby to jako zwykły ból głowy i nie ma się czego wstydzić, bo rozszyfrowanie fal jest wielce trudne tak samo odróżnienie ich od
zwykłego bólu głowy. Wiele osób skarżylo mi się dziś na niemiłosierny ból pod czaszką. Z tego zaś pozwoliłem sobie na hipoteze, że domniemana czarownica posiada ponad przeciętne zdolności magiczne. A teraz do rzeczy potrzebuję conajmniej dwóch czarodziei jeśli nie mieliby nic przeciwko z chęcią wziąłbym Severusa i Minerwę.
-Ja pójdę-odezwał się nauczyciel eliksirów
-Ja również-oświadczyła profesorka
-Doskonale-Albusowi widocznie poprawił się humor. W jednej z pustych klas zostawie Kulę będziecie widzieć co się dzieję u ans o każdej porze, uczniowie również mogą tam przychodzić. Wyruszamy za 5 minut.-Zarządził i gdzieś poszedł rzucając tylko, że będzie czekał przed Wielką Salą.
__________________________
*Nihilum-nicośc )(ac)

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 20

Wybaczcie ze tak długo mnie nie było ale wiecie.. miałam pewne problemy.. w domu
____________________________________________________________________________
Hermiona podniosła rożdżkę na wysokość jego i piersi i popełniła ogromny błąd.. Popatrzyła mu się w oczy, zobaczyła w nich ból i cierpienie, żal i zrozumienie oraz maleńką iskierkę strachu.. Nie mogła dłużej na niego patrzyć. Zawsze był opanowany spokojny, ale teraz maska mu spadłą i wiedziała, że choćby świat jej się na głowę walił ona go nie zabiję, nigdy..Powoli opuściła różdżkę i jeszcze raz odważyła mu się spojrzeć w oczy. Tym razem dominowało w nich zdziwienie, ale po kilku sekundach pojawiła się również radość najszczersza jaką kiedykolwiek widziała, wtedy w jej głowie rozbrzmiało echo słów jej ojca "Oczy są zwierciadłem duszy, zapamiętaj to sobie..Bo mimo wielu korzyści z czytania ludziom w oczach to może  cię również zgubić." Z jej oczu popłynęły łzy i tylko cicho wyszeptała
-Wybacz mi
Draco ocknął się po tych słowach, jakby wyszedł z transu. Popatrzył na zapłakaną dziewczynę i choc wiedział, że przed chwilą chciała go zabić podszedł do niej i bez słowa ją przytulił i zaczął głaskać po głowie myśląc, że chciała go zabić ale jednak tego nie zrobiła..
Stali tak milcząc. Hermiona już dawno przestała płakać mimo to Malfoy nie miał zamiaru jej puścić, a jej jakoś nie przeszkadzało, że się przytula do Dracona, wręcz przeciwnie było jej jakoś dziwnie przyjmnie i czuła się,, bezpiuecznie? Nie to nie możliwe, a jednak- rozmyślała. W pewnym momencie przymkęła oczy, gdyż bardzo jej się chciało spać, w końcu już prawie świtało.Malfoy delikatnie nią potrząsnął i szepnął;
-Nie możemy zostać w tym miejscu wróćmy do żródełka.
-Racja-jęknęła i powlekła się za nim bo wiedziała , że ma racje.
 Z każdym krokiem wydawało jej się że upływa z niej życiowa energia wiedziała, że to przez tą walkę. Jeszcze nie cała moc jej wróciła.. Ale nic nie mówiła nie chciała niepokoić chłopaka, szła dalej. Po kilku minutach Draco się zorientował, że coś jest nie tak. Słyszał jak Hermiona ciężko oddycha, jak się potyka i przystaję co jakiś czas, żeby złapać równowagę
-Co się dzieję?-zapytał
. Gryfonka zastanowiała się czy mu powiedzieć Już postanowiła, że mu nie powie bo po co ma mu się zwierzać kiedy usłyszała, jego zmartwiony głos;
-Hermiona?
I wtedy coś w niej pękło wyszły na wierzch wszytskie te uczucia które cały czas starała się stłumić nienawiścią. Chociaż już dawno zauważyła, że ślizgon jest przystojny to dopiero teraz jak zostali sami uderzyło w nią to z całą mocą.
-yy.. czuję się tylko trochę osłabiona..-wyjąkała
-Och.. nie wyglądasz najlepiej to pewnie po tej bitwie
Miona wzdrygnęła się jak usłyszała, że o tym wspomniał.
-Słuchaj Draco, mam do ciebie prośbę
-Słucham cię piękna-uśmiehnął się
-Nie powiesz nikomu o tym co widziałeś tej nocy?
-Oczywiście, że nie.
-Możesz mi to jakoś zagwarantować?-Hermiona uśmiechnęła się przebiegle, bo już wiedziała , że Malfoy wpadnie w jej pułapke i tak się stało
-Ok tylko jak?
-Złóż Wieczystą Przysięgę
Draco gwałtownie odwrócił się w jej stronę, ale zobaczył tylko niewinnie uśmiechającą się Granger
-Sprytna z ciebie żmija- powiedział. bo właśnie zorientował się w co się wpakował
-Wiem Smoku-odparła, a Malfoy drgnął zaskoczony i się uśmiechnął pod nosem
-Zgoda, Twoje życzenie jest dla mnei rozkazem.
-Oj  lepiej się z tego wycofaj, bo może być z tobą źle. hahah
-Na pewno. A więc wycofuję się z tego Jrólowo Ciemności hahah
-Bardzo śmieszne. Dawaj rękę.
-No nie złośc się już-powiedział i podał jej rękę
Hermiona wypowiedziała formułę zaklęcia i pojawiły się złotę nitki, które oplotły ich złączone recę, Potem Malfoy wypowiedział przysięgę i wszystko znikło w tym samym czasie dotarli nad źródełko.
Draco położył się na ziemi zaraz koło dziewczyny i bezceremonialnie przygarnął ją do siebie. Miona usprawiedliwiła się tym, że bedzię jej cieplej ale tak naprawde pod wpływem jego dotyku przeszły ją barzdo przyjemne dreszcze. Czego nie mogła sobie darować. Mimo to przytuliła się do niego i położyła głowę na jego torsie i zasnęła w kilka minut.Zaraz po niej chociaż zmęczony to w pełni zadowolony Malfoy. Oboje nie świaomi tego. że ktoś ich cały czas obserwuje...

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 19

Nutka na dziś <3 Ola- Tylko Ty i ja
_______________________________________________________________________________
Po chwili usłyszeli cichy trzask łamanej gałązki. Hermiona mimowolnie się wzdrygnęła, ale też natychmiastowo wyciągnęła różdżkę. Chłopak poszedł w jej ślady lecz kilka sekund po tym jak to zrobił dostał Pertryficusem. Dziewczyna momentalnie zareagowała i rzuciła Drętwotę w kierunku z którego nadleciał pocisk. Kiedy usłyszała głuchy dźwięk uderzającego ciała o zimię, powoli ruszyła w tym kierunku. Delikatnie odgarnęła krzaki i zobaczyła bladego mężczyzne o ciemnych włosach, miała wrażenie, że skądś go zna, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd.. Wróciła zamyślona do miejsca gdzie upadł chłopak i wtedy jej się przypomniało, że jest spetryfikowany. Popatrzyła się na niego i zaczęła się śmiać widząc jego błagalny wzrok. Po chwilli mógł się już swobodnie poruszać
-Kto to był?-zapytał
-Nie wiem, nie widziałam go.
-Nie kłam. Byłem na tyle odwrócony, żeby zauważyć, że poszłaś sprawdzić.
-Nie wiem, nie znam go-powiedziała i wróciłą w miejsce gdzie upadł-Obliviate-szepnęła i wyczyściła mu pamięć-Chodżmy stąd jak najszybciej, to pewnie był zwiadowca..
-Ok
Po godzinie zatrzymali się na chwilę przy źródle, żeby się napić
-Pójdę na zwiady-oświadczyła dziewczyna.
-Po co?
-Chce się dowiedzieć gdzie my do cholery jesteśmy! Mam już dość wałęsania się po tych pieprzonych równinach jedząc co się znajdzie i zastanawiając kiedy się skończy ta męka!!
-Dobrze spokojnie, ale jak nie wrócisz do godziny to pójdę cię szukać..
-Jak nie wróce do godziny to znaczy, że nie żyje i nie szukaj mnie tylko radż sobie sam.-poinformowała chłopaka zimnym i ostrym tonem, poczym dodała-Ale to jest mało prawdopodobne.-i poszła zostawiając za sobą oszołomionego ślizgona.
***
Hermiona szła przed siebie pragnąc pobyć trochę sama, w ciszy.Jej spokój przerwał promień czerwonego światła, który przeleciał jej tuż obok głowy. Dziewczyna nie czekając ani chwili rzuciła w postać Experiallmusem. Postać upadłą ale zza niej wyłoniło się jeszcze 11 osób. Zaczęła się walka. Hermiona wiedziała, że jest daleko od Malfoy'a i nie liczyła na jego pomoc.. z resztą nie potrzebowała jej..
***
Draco siedział na kamieniu i tępo patrzył się w wode. Upłynęło już 15 minut odkąd gryfonka poszła na zwiady. Przez chwilę wydawało mu się, że widział błysk czerwonego światła w oddali ale to zignorował. Potem pojawiło się więcej rozbłysków. Zastanawiając się czy to Hermiona walczy pobiegł w tamtą stronę, Po dobrych 15 minutach dobiegł na miejsce i aż go wmurowało, kiedy zobaczył co tam się dzieję. Hermiona stała sama przeciw pięciu zamaskowanym czarodziejom, a szóstka leżała martwa na ziemi. W jednej sekundzie zabiła kolejnego zaklęciem Sectumsempra. Zostało czterech. Porozumieli się wzrokiem i w równym czasie wysłali potężne zaklęcie raniące. Dziewczyna dosłownie kilka sekund przed dotarciem do niej połączonych pocisków wyczarowała tarczę. Widząc co robi brozowowłosa dziewczyna zaczęli się śmiać, jednak ich usmiechy znikły jak za pociągnięciem gumki, kiedy zaklęcia zatrzymały się na jej tarczy wywołując potężną falę magiczną, która przewróciła ich na ziemię i ogłuszyła. Hermiona podeszła kilka kroków i rzuciła jedno z silniejszych zaklęć czarnomagicznych mianowicie Ardens* i cała czwórka w mgnieniu oka zakieniła się w kupki popiołu.
Draco nie mógł w to uwierzyć zdawało mu się, ze to jakiś sen. Próbował ją zawołać, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk, poruszał ustami jak ryba.
Gryfonka zobaczyła jakąś postać na wzgórzu, podeszła parę metrów i zobaczyła, że to Malfoy. Niezadowolona z takiego obrotu sprawy podeszła do niego i zapytała;
-Jak dużo widziałeś?
-Od.. od momentu g.. gdy zabiłaś za.. zaklęciem Sectumsempra.-wyjąkał, ale natychmiast się zreflektował-Skąd ty znasz takie zaklęcia? Mogą cię za to ze szkoły wyrzucić.
-Wiem i wiem też, że ty za dużo wiesz..-powiedziała zimnym pustym głosem poczym wycelowała w niego swoją różdżkę..
* Ardens - łac.- spalenie

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 18

Adrian von Ziegler - Into Sunlight - YouTube Cudowne zapraszam do przesłuchania <3
________________________________________________________________________________
Hermiona otworzyła naszyjnik jakimiś dziwnymi słowami, których Draco ani w ząb nie rozumiał. Wisiorek ożył i wąż zszedł z czaszki na jej rękę odsłaniając malutki przycisk na czaszce, który nacisnęła. Czaszka otworzyła się z cichutkim kliknięciem i ukazała pergamin poskładany w kosteczkę. Dziewczyna wyciągnęła papier i go rozłożyła poczym podała go Malfoy'owi:
Droga Hermiono!
Pan, który przychodził do Ciebię każdej Soboty nie będzie ci już zatruwał umysłu swoimi bajeczkami. Nie powinien w ogule tam przychodzić. Zapomnij o tym czego Cię uczył, wyrzuć księgi, które Ci dał.
Postarałam się o to, żeby już nigdy nie przyszedł do Twojego domu. Zaklęcię, które rzuciłam jest dość silnę, ale może je złamać po kilku latach! Uważaj na siebie!
                                                                                                                    Zawsze Twoja
                                                                                                                             R.B.
-Tylko tyle?-zapytał chłopak.
-Tak, z listu domyśliłam się, że ta kobieta rzuciła na niego Klątwe Zapomnienia . Trzeba być nie lada czarodziejem żeby ją rzucić i jeszcze lepszym, żeby ją złamać, a zwłaszcza jeśli próbujesz ją ściągnąć z siebie.. Chciałabym się dowiedzieć kim są moi prawdziwi rodzice-westchnęła
-Nie martw się. Na pewno się dowiesz. Pamiętasz rozmowe we Wrzeszczącej Chacie? Najpóżniej za dwa miesiące się dowiesz.
-Ale to tak dużo, prędzej to chyba sama się doweim i lepiej żeby ci mugole trzymali się zdala odemnie, bo ich potraktuję jakimś zaklęciem już gorsze rzeczy im robiłam- uśmiechnęła się zjadliwie,ale opamiętała się widząc zdziwione spojrzenie Dracona- Yyy to znaczy mam na myśli takie dokuczanie słowami .. no i yyy.. jakieś głupie zachowania..
-Taaa jasne. Daruj sobie już się wygadałaś-powiedział i się uśmiechnął
-Eee..
-O nie tylko nie zamieniaj się w Grzmottera !
-Hahaha ok ok chodżmy lepiej szukać szkoły -zaproponowała i uśmiechnęła się do niego na co on odpowiedział tym smaym.
Jaki on ma boski uśmiech ... Opamiętaj się dziewczyno to jest Malfoy! Oj tam ja tylko mówię, że ma ładny uśmiech. Od tego się zaczyna. Najpierw jest uśmiech potem są oczy i sratatata Bóg wie co na końcu jest ptaszek. Hahaha bardzo śmieszne, spadaj!
Odkąd Hermiona straciła swoich przyjaciół, których i tak nie miała bo oni uważali ją tylko za podręczną encyklopedie, często gadała w myślach sama ze sobą albo gadała sama do siebie na głos.
-No to w którą stronę?-zadała pytnie byleby przerwać tą ciszę
-Chyba przed siebię..-odparł
-Zachciało mi się Hogsmeade nie?
-Nooo.. Fajne Hogsmeade szkoda tylko, że sklepów nie ma, bo głodny jestem
-Ja też..
-No to na co czekamy w drogę.
Po kilku godzinach włóczenia się znaleźli w krzakach ptasie gniazdo i gwizdnęli jajka na kolację.
-Dużo to tego nie ma-stwierdził zdegustowany chłopak przyglądając się Hermionie jak zmaży jaja na ogniu.
-Nie wymyślaj lepsze to niż nic. Nie zawsze musisz mieć to co chcesz- dodała z przekąsem
-Hah racja.
Po kilkunastu minutach kolacja była gotowa.
-Szkoda, że nie ma soli
-Malfoy!
-No co?-zaśmiał się
-Gówno
-Niełdnie tak mówić przy jedzeniu
-To idż jeść gdzie indziej, bo ja będę mówić jak mi się podoba
-Nie chce mi się
-To siedż cicho i jedz!
-Okay-Powiedział i zrobił minę zbitego psa
-Hahahahahah
Po posiłku dosypali drewna do ogniska i położyli się koło siebie, żeby było im cieplej. Nie minęło pięć minut, a Draco położył ręke na biodrze dziewczyny i przysunął ją do siebie.
-Chamuj się Malfoy !-powiedziała i zrzuciła jego ręke z siebie.
-Myślałem, że ci zimno to chciałem cię przytulić, żeby cię ogrzać-powiedział niewinnie
-To nie myśl tyle, bo ci to szkodzi. Jakby mi było zimno to na pewno bym się do ciebie nie przytuliła!
-Czemu? A ja mogę cie przytulić jak mi bedzie zimno?
-Zapomnij !
-Ale czemu?
-ZAPOMNIJ!
-OK niech ci bedzie .-uległ i zaraz dodał szeptem-Poczekam aż zaśniesz.
-Coś ty powiedział?!
-Nic-za szybko odpowiedział do tego to przerażenie w oczach.. Nie miał szans..
Hermiona rzuciła sie na niego i zacczęła okładać go paskiem od swojego płaszcza wreszcząc przy tym
-Ty dupku! Ty zboczeeńcu! Ja ci dam ! Opanuj się bo ja nie jestem z tych dziwek co do  ciebie po nocach przychodzą!!!!
-Au! No nie teraz przesadziłaś!-powiedzial i uieruchomił ją przyciskając ją swoim ciałem do ziemi i patrząc prosto w oczy-Po pierwsze nie przychodzą do mnie żadne dziwki a po drugie nie uważam cię za taką.
-Aha-powiedziała i wymruczała pod nosem coś co brzmiało jak jakieś niezbyt przyzwoite wyzwiska.
-Co ty tam mruczysz?
-Nic
-No mam nadzieję-miał cos jeszcze dodać, ale przeszkodziła mu ręka Hermiony, która znalazła się na jego ustach.
-Cii-powiedziała i wtedy do ich uszu dobiegło ciche warczenie wydobywające się z pobliskich zarośli...

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 17

Cruciatus! Bardzo cię prosze o napisanie w komentarzu czy masz Twittera jeśli tak to prosze podaj mi nazwę :) Dziękuje :*
________________________________________________________________________________
-I?-zapytał nie mogąc się doczekać, aż zacznie kontynuować
-I poszliśmy na górę, kiedy otworzyłam drzwi mojego pokoju zaczął się ciekawie rozglądać. Pokazałam mu fotel żeby sobie usiadł, a ja usadowiłam się wygodnie na łóżku zapominając o wszelkich obawach i środkach ostrożności.
Więc co to są mugole? I jak to jesteś moim tatą ? Czemu przyszedłeś w nocy? 
Spokojnie zaśmiał się wszystko ci wytłumaczę. Mugole są to ludzie niemagiczni, tacy którzy nie posiadają magicznych mocy
Haahahah mama mówiła, że tacy ludzie nie istnieją ci czarodzieje.
Tak mówiła?
Tak
Ja jestem czarodziejem
Ta jasne, udowodnij
Pyskata jestes..-uśmiechnął się
Wiem od zawsze taka jestem ale staram się to ukrywać, bo tata mówi,że to źle 
Nie słuchaj tych mugoli. Jesteś czarownicą jak ja. Zobaczysz , kiedy skończysz 11 lat dostaniesz list z Hogwartu to mi uwierzysz
Hogwartu?
Tak, to jest szkoła magiczna
Aha. Dziwne ale ci wierzę... Jak to się stało, że ja tu mieszkam a to ty jesteś moim tatą?
Musieliśmy cię oddać bo byłaś zagrożona
A teraz mnie już weźmiesz? 
Nie mogę. Nie mogę tu nawet być
Dlaczego?
Zagrożenie jeszcze nie minęło.. Podejdź tu.
Podeszłam do niego, a on zawieśił mi na szyi ten naszyjnik i wypowiedział jakieś dziwne słowa po czym oczy węża się lekko zajarzyły
Co to?
Amulet .Będzie cię chronił . Nie pokazuj go nikomu ale noś go zawsze. To też dla ciebie
Co to za patyk?
Różdżka. Machnij nią
Machnęłam w stronę okna które momentalnie się rozsypało na kawałki a zasłony stanęły w płomienach i usłyszałam tylko
Niesamowite. jednym ruchem wszystko naprawił i powtórzył Niesamowite
Co jest niesamowite?
Ty. Nie sądziłem,że będziesz aż tak potężna..
Oooo..
Będę przychodzić do ciebie każdej nocy w Sobotę i cię uczyć. Zgadzasz się?
Jasne!
Umiesz już czytać?
Tak, a co?
Masz Wyciągnął wielką księgę podstawowych zaklęć i mi ją wręczył Ćwicz jak nikogo nie będzie w domu. A teraz musisz się nauczyć zaklęcia reparo ono naprawia wszystkie szkody jakie wyrządzisz podczas ćwiczeń. Spróbuj powiedział i zrzucił wazon na ziemie
Reparo! Patrz wazon się naprawił. Naprawił! Hahah udało mi się udało! Jestem czarownicą haha naprawde nią jestem!
Tak. Muszę już iść będę za tydzień pamiętaj nie było mnie tu!
Jasne tato
Człowiek w czarnych szatach uśmiechnął się, nie widziałam tego, ale wyczułam to. Wiedziałam, że się uśmiecha
Papa powiedziałam i się do niego. Na chwile cały zesztywniał a potem mnie przytulił i wyszedł. Zobaczyłam, że zbliża się świt i poszłam spać. Oczywiście najpierw skrzętnie ukryłam rzeczy które od niego dostałam. Zastanawiałam się tylko dlaczego mama do mnie nie pszyszła? Dlaczego nie zaryzykowała?
-Tyle wiem
-Aha ciekawe kto to był? Przychodził co tydzień?
-Tak, ale po tym jak skończyłam 11 lat i dostałam list ze szkoły to już się nie pojawił do tej pory.
-To ciekawe.
-Ale jak byłam na przewe świąteczną w domu to znalazłam w pokoju dziwny list jestem pewna, że chodziło w nim o tatę
-Co tam było?
-Mam go w naszyjniku. Pokaże ci.

Rozdział 16

Dla mojej Agusi :* za natchnienie ;)
_________________________________________________________________________________
Patrzyli się tempo przed siebie, w miejsce gdzie powinien się znajdować Hogwart.
-Zniknął?-zapytała
-Tak.. i... i las też-stwierdził jak się odwrócił
-Co? Ale.. ale .
-Hahahaha
-No co?
-Nie zamieniaj się w Pottera, bo z tobą nie wytrzymam-zaśmiał się
-Pff... Co tu jest grane?
-Nie wiem-spoważniał
Hermiona usiadła na trawie i zaczęła myśleć na głos, a Draco się uważnie przysłuchiwał uśmiechając się do siebie raz po raz.
-Wpadliśmy w pułapke.. to oczywiste.. hmm. ktoś chciał żebyśmy się tam znaleźli... Cienie nie są samowolnymi istotami.. a przynajmniej większość.. te na pewno nie były.. były zorganizowane a więc ktoś ich na nas nasłał, ale kto? Może Czarny Pan? Ni..
-Co ty powiedziałaś?! Kto?! 
-Sam Wiesz Kto-szybko się poprawiła
-Wydawało mi się, że powiedziałaś co innego.-powiedział podejrzliwie
-Wydawało ci się-ucieła zła na siebie, że jej się wymknęło i to przy nim.
-Może..
-Niee to nie może być on-kontynuowała-a zatem kto? Och nieważne ważne, że żyjemy ...
-Dzięki twojemu naszyjnikowi-zaczął temat Dracon
-Taaa..-odpowiedziała niechętnie
-Wiesz.. Bardzo mi on przypomina Mroczny Znak
-Mi też. Dlatego noszę go w ukryciu.-westchnęła i pomyślała Zaufać mu czy nie?
-Skąd go masz?
-Ehh. Mogę ci zaufać?
-Yhmm, możesz.
Popatrzyła na niego podejrzliwie, ale ten tylko zaśmiał się i puścił do niej oczko jak to miał w swoim nowym zwyczaju. Hermiona westchnęła tylko i lekko się uśmiechając zaczęła swoją opowieść;
-Jak byłam mała hmm może miałam 3 albo 4 latka.. Zostałam sama w domu ciocia mnie tylko od czasu zaglądała do mojego pokoju. Było już sporo po północy, a ciotka już spała. A jak ona zaśnie to nawet huragan jej nie obudzi..-zaśmiała się i ciągnęła dalej-Nagle ktoś zapukał do drzwi. Byłam na tyle mądra, żeby nie otwierać, ale w końcu zeżarła mnie ciekawośc, bo ten ktoś nie odpuszczał dzwonił i pukał na przemian. Zeszłam na dół najciszej jak tylko mogłam i podeszłam do okna po prwaej stronie drzwi i lekko rozsunełam zasłony, żeby zobaczyć kto stoi przed drzwiami. Kiedy udało mi się już je troche przesunąć, stanełam na palcach i spojrzałam w okno ale nic nie widziałam. Poszłam więc po taboret,kiedy wróciłam i na niego weszłam przy oknie stał jakiś człowiek, mężczyzna w czarnych szatach. Nie widziałam jego twarzy miał głeboko naciągnięty kaptur. Strasznie się wystraszyłam już miałam się odwrócić i uciec, ale ten dał mi znać gestem żebym otworzyła drzwi. Pokręciłam przecząco głową to wskazał na okno. Nic nie odpowiedziałam, bałam się, ale równocześnie byłam okropnie ciekawa, więc otworzyłam to okno i zapytałam
  Czego pan tu szuka ? Jest noc.
Wiem odpowiedział przyszedłem do ciebie
Kim pan jest?
Twoim tatą
Nie wierzę! krzyknęłam Jest pan zwykłym oszukistą! Mój tata jest u babci i jest dentystą!
Rozumiem, masz prawo mi nie wierzyć. Nie pamiętasz mnie, miałaś rok jak musiałem razem z mamą zostawić cię u tych mugoli-powiedział z pogardą i splunął na ziemię
Mugoli? Co to są mugole?
To dłuższa opowieść. Mogę wejśc?
No nie wiem.. mama będzię zła
Nic nie będzie wiedzieć nie powiesz jej że tu byłem a twoja ciocia się nie obudzi nie martw się
Och.. No dobrze. wejdż-powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi-Zdejmij buty! Nabrudzisz!
Spokojnie moje buty nie zostawiają śladów
Aha to chodźmy do mojego pokoju. Jest na górze-odrzekłam i szlam za nim gapiąc się na jego buty, które rzeczywiście nie zostawiały żadnych śladów...

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 15

Z dedykacja dla Kamz za pocieszenie typu "jestes juz mega trupem" Kocham Cię ;* zapraszam również na jej meeega zajebistego bloga
_________________________________________________________________________________
Po chwili do Malfoy'a dotarło co ona powiedziała
-Co kurwa?!
-W nogi!!
Odwrócili się do lasu i wbiegli do niego z taką prędkością, że sami ledwo widzieli co jest przed nimi. Gnali tym szaleńczym tempem już z 20 minut. Daleko przed nimi widzieli wyjście z lasu, ale byli tak zmeczeni, że wydawalo im się to nie do przebycia. Obejrzeli się. Za nimi nie bylo widać żadnego Cienia. W penym momencie Hermiona potknęła się o jakiś konar i upadła. Draco pomógł jej wstać
-Nie dam rady dalej tak biec-jęknęła
-To truchtem ok?
-Ok
Kiedy wydawało się, że zaraz wybiegną z lasu drogę zastąpiła im czarna postać, z jeszcze czarniejszym cieniem, słowem Cień. Zewsząd otaczały ich dziwne szeptania. Rozejrzeli się. Wokół nich zacieśniał się czarny krąg. Hermiona odruchowo złapala chlopaka za rękę, ale ten nie wydawał się urażony wręcz przeciwnie, ścisnął ja lekko. Krąg się ścieśniał. Zączęło brakować powietrza. Niebo zniknęło. Dziewczynie zakręciło się w głowie więc mocniej ścisnęła dłoń Draco. On ją przytrzymał, kiedy nagle zza jej dekoltu wysunął się naszyjnik. Srebrny wąż, z pięknym zielonym kryształem wstawionym jako oko, wijący się wokół    czaszki. Malfoy właśnie go zobaczył kiedy oczy zaczynały się jarzyć co raz bardziej, aż w końcu musiał odwrócić wzrok i zobaczył, że od Cieni dzieli ich tylko krok. Najwyższy z nich już wyciągał rękę w ich kierunku, kiedy naszyjnik dosłownie eksplodował białym światłem oślepiając wszytskich dookoła. Czarne Postacie zawyły przerażająco i rozpłynęły się w powietrzu szeptając coś z przerażeniem. Hermiona zemdlała zaraz po zgaśnięciu naszyjnika.
Draco odetchnął z ulgą. Nie śpieszyło mu się do umierania, spojrzał na dziewczynę. Była prawie biała. Wziął ją na ręcę i wyniósł z lasu, kiedy był już na skraju rozejrzał się. Niedaleko zobaczył wielki głaz podszedł tak i delikatnie położył Hermionę na trawie. Zaczął się zastanawiać co dalej? W końcu postanowił tu przenocować. Nie był zbyt z tego zadowolony. Arystokrata śpi pod lasem i to ze szlamą! Ehh .. ale czy to nie dla niej tu zostaje? Sam mógłbym sobie pójść i ją zostawić, ale.. Ale? Podoba mi się? Nie.. to niedorzeczne. Ale prawdziwe dokończył w jego głowie jakiś głos niebezpiecznie przypominający głos jego ojca.. Malfoy zabrał się za rozpalanie jakiegoś ogniska, bo zimno było. Po jakiś 15 minutach patrzył zadowolony na swoje ognisko, ale zaraz się opamiętał. Podszedł do dziewczyny i przysunął ją troche do ogniska po czym zdjął krtkę, potem bluzę, którą okrył Mionę, a kurtkę ubrał z powrotem. Nie przejmował się tym, że zęby mu szękają z zimna.. Położył się i tak patrzył na nią, aż usnął.
Dopiero świtało, a Draco już był na nogach. W życiu nie było mi tak niewygodnie. pomyślał. Popatrzył na dziewczynę leżącą w takiej samej pozycji  w jakiej ją zostawił. Natychmiast opadły go czarne myśli. Potrząsnął nią lekko i odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że się budzi.
-Co.. co się stało?-zapytała drżącym od zimna głosem
-Uciekliśmy-Chłopak uśmiechnął się, Hermiona odetchnęła z ulgą
-Już się bałem, że coś poważniejszego ci się stalo. w ogule się nie ruszyłaś..
-Ty się.. martwiłeś?-w jej oczach zaszkliły się łzy, kiedy zauważyła, że leży przykryta jego bluzą.-O mnie?-wyszeptała, trzęsąc się z zimna
-Tak-powiedział łagodnie-To takie dziwne?
-Noo , tak wiesz nikt nigdy jakoś nie interesował się tym co czuje, czy coś mi się stało-głos jej się załamał, a z oczu popłynęły łzy.Czuła, że musi się wypłakać, że dawno nie czuła łez na swoich policzkach.. Nagle poczuła jak ktoś ją obejmuje, podniosła głowe
-Nie płacz proszę-wyszeptał
-Spróbuje-obiecała i po 10 minutach głebokich wdechów się uspokoiła
-Wiesz jak uciekliśmy?-zapytał, żeby zmienić temat
-Pamiętam tylko rozbłysk białego światła potem już tylko ciemność.
-Twój naszyjnik nas uratował
-Naszyjnik?! Zobaczyłeś go?! \-zdenerwowała się
-Spokojnie. Nikomu nie powiem o nim.
-A co takiego zrobił mój naszyjnik?
-Wysunął ci się zza dekoltu i jego oczy sie rozjarzyły, a Cienie uciekły.
-Taaak... Teraz już rozumiem..-wymruczała
-Ale co?
-Nic.-uśmiechnęła się tajemniczo poczym dodała- Lepiej wracajmy do szkoły
-Racja... tyle, że nie ma jej tam gdzie powinna być-mówiąc to rozglądał się zdziwiony po otaczającej ich równinie....


piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 14

Dla Karolinki :** żeby szybciutko wyzdrowiała (zapraszam również na jej bloga jest świetny! Dominique Roven Weasley)
________________________________________________________________________________
Draco i Hermiona weszli do Trzech Mioteł kiedy bylo już całkiem ciemno. Zajęli sobie stolik w kącie kiedy nadeszła Rosmerta 
-Co podać moi mili?-zapytała słodkim głosem dziwnie się uśmiechając
-Ja poproszę gorącą czekolade i jakieś dobre ciastko do tego-powiedziała dziewczyna
-Dobrze, a dla pana?
-Kawe
-Kawe?-zapytała gryfonka
-Tak, a co w tym dziwnego?
-Na wieczór się nie pije kawy.
-Bo?
-Bo się potem w nocy nie śpi-tłumaczyła jakby miała przed sobą malutkie dziecko
-I tak bym nie mógł spać..-wymamrotał pod nosem, ale Hermiona to dosłyszała
-A to dlaczego?
-Co?
-Dlaczego nie mógłbyś spać?
-Nieważne-odpowiedział i w tym samym czasie kobieta, która przed chwilą ich obsługiwała, przyniosła zamówienie
-Liczyć razem czy osobno?-zapytała
-Razem-szybko powiedział chłopak widząc, że dziewczyna już zamierza odpowiadać
-To będzie 2 galeony i 4 sykle
Draco wyciągnął kase i zapłacił po czym zabrał się do swojego ciastka. Czując na sobie wzrok gryfonki podniósł głowe i się na nią popatrzył. Hermiona wpatrywała się w niego jakby spadł z księżyca. Czy on właśnie za mnie zapłacił? Nie.. to chyba są jakieś żarty.. może ja śnie? 
-No co?
-Czy ty właśnie za mnie zapłaciłeś czy może mam jakieś przywidzenia albo coś?
-Hahahahaha-śmiał się przez dobre pół minuty-tak zapłaciłem, w końcu jak raczyłaś mi przypomnieć po drodze to ja cie zaprosiłem.-puścił do niej oczko i z powrotem zaczął jeść
Hermiona nie wiedząc co ma odpowiedzieć równierz postanowiła wziąć się za swoje ciastko.
Koło godziny 19 ubrali się i wyszli stwierdzając, że się zasiedzieli i nie zdąża do Hogwartu przed 20. Po jakiś 15 minutach drogi dziewczyna znowu zauważyła ten dziwny cień. Chociaż było ciemno to widziała go, był jeszcze czerniejszy niż noc.. To nie może być człowiek.. Kiedyś czytałam o takich istotach, które nawet w chmurny dzień chodzą z cienim czerniejszym niż sama Śmierć. Z tego co pamiętam to nie były za przyjazne. Z rozmyślań wyrwało ją lekkie szturchnięcie w bok.
-Żyjesz?-szepnął chłopak
-Tak-odparła, równierz szepcząc
-Coś za nami idzie.
-Wiem, zauważyłam już jak szliśmy do Trzech Mioteł, ale myślałam, że się odczepi
-Co to?
-Nie wiem właśnie nad tym myślałam kiedy mi przeszkodziłeś
-Aha, przepraszam
-Przepraszam?!
-Cicho!
-Ups.Przepraszam?-powtórzyła szeptem-Nie wiedziałam, że masz takie słowo w swoim słowniku.
-No jak widzisz jednak mam-skrzywił się
-Oj no sorry
-Spoko, wymyśliłaś coś?
-Nic co mogłoby nam pomóc. Daleko do Hogwartu? Jeszcze nie szłam tędy po ciemku
-No trochę. Jak dojdziemy do tego lasu przed nami to zostanie nam go tylko przejść
-Las?-zapytała panicznym głosem
-Tak , a co? Boisz się?-zadrwił
-Nie, ale przypomniało mi się, że te istoty napadają na ludzi w lasach, najczęściej nocą..-drwiący uśmiech Draco zniknął w mgnieniu oka
-Masz różdżkę?-zapytała
-Mam
-To wyciągnij. 
Dwoje uczniów Hogwartu z szóstego roku wyciągnęło różdżki w momencie w którym staneli pzred lasem. Zatrzymali się na chwile i obejrzeli za siebie.
Za ich plecami już nie przemykał jeden Czarny Cień tylko conajmniej 10, które zbliżały się w zastraszającym tempie. Hermiona przełknęła głośno ślinę i oznajmiła;
-Możesz schować różdżkę właśnie mi się przypomniało, że one są odporne na magię.

Rozdział 13

Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach napiszcie mi na tt ==> @PurpleMadlen :)
________________________________________________________________________________
Hermiona siedziała na jakimś starym krześle,a w jej głowie rozbrzmiewały ostatnie słowa tajemniczego mężczyzny "Pani Granger. Będzię dobrze." Będzię dobrze? O nie! Nie będzię! Co to ma znaczyć ?! Co oni tu robią?! "...o jej biologicznych rodzicach...." Kim są moi rodzice? Dlaczego mi nie powiedzieli? Czy to dlatego tak się zachowywali przed moim wyjazdem do szkoły?
Malfoy przyglądał się zamyślonej dziewczynie zastanawiając się jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Kiedy echo butów oddalającego się czarodzieja ucichło na dobre chłopak chrząknął cicho. Hermiona wodziła zdezorientowanym wzrokiem po pomieszczeniu aż natrafiła na Malfoy'a
-Co ty tu robisz?
-Stoje-odpowiedział jak najmilej, niewiedział czemu ale czuł potrzebe pocieszenia jej rozbawienia po tym co usłyszała, a to uczucie tylko rosło kiedy na nią patrzył
-No tak, to widze, ale pytam co robisz w tym samym miejscu i w tym samym czasie co ja? Bo to raczej nie jest zbieg okoliczności-tym razem postanowiła nie naskakiwać na niego, gdy zaczyna rozmowe miłym tonem, zwłaszcza, że uratował jej tyłek przed chwilą.
-No więc ratuje ci dupe jak mniemam.-uśmiechnął się lekko widząc, że ją to rozbawiło
-Racja, a coś więcej ?
-Byłem ciekawy dokąd idziesz .
-Szłam do Hogsmeade-tym razem to ona się uśmiechnęła widząc jego zdziwioną minę, ale zaraz jej twarz spoważniała - Nie mów nikomu o tym co tu usłyszałeś.
-Ok
-Obiecujesz?
-Słowo Malfoy'a- powiedział z powagą a potem puścił do niej oczko
Hermiona nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. Niby był ładny i miał dużo kasy, ale był ślizgonem i to na dodatek jej wrogiem. Ehh.. dlaczego ja musze mieć takie problemy?
-Może pójdziemy do Hogsmeade na jakąś kawe czy herbatę bo cały przemarzłem?
-Dobra.-zgodziła się, bo sama by się napiła czegoś ciepłego, a poza tym było tu starsznie zimno nawet na dworze było cieplej.. Ciekawe czemu tak się dzieje? pomyślała
Kiedy wyszli razem na ścieżkę prowadzącą do magicznego miasteczka spostrzegli, że powoli zaczyna się ściemniać.
-Zapomniałam, że  teraz coraz szybciej zapada noc.-mruknęła do siebie ale Draco i tak jej odpowiedział
-No.. Chyba będzięmy musieli wracać po ciemku.
-Może to i lepiej.. Nikt nie zauważy jak będziemy się wkradać do zamku-uśmiechnęła się
-Racja-odpowiedział jej tym samym
-To do którego pubu idziemy?
-Nie wiem ty wybierz.
-Hmm.. -po dłuższej chwili nadal nic nie wymyśliła więc dodała-Dlaczego ja? Sam coś wymyśl. W końcu ty to zaproponowałeś-wrednie się uśmiechnęła
-Fakt już prawie zapomniałem-dodał z sarkazmem i nie omieszkał jej odpowiedzieć tym swoim charakterystycznym smirkiem.-To chodżmy do Trzech Mioteł , jest najbliżej
-Ok, byleby nie było nikogo z nauczycieli bo nie będzie za wesoło
Szli pustą drogą jakieś 5 minut, aż w końcu weszli między domki mieszkańców Hogsmeade. Hermionie przez chwile wydawało się, że ktoś, lub coś przemknęło miedzy domami zmierzając w ich stronę. Na początku to zignorowała, ale kiedy znowu to zobaczyła rzuciła niby obojętnie
-Chodżmy szybciej.

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 12

Za jakiekolwiek bledy ortograficzne lub jezykowe z góry przepraszam, ponieważ jestwm chora a wiec troche roztargniona.
_______________________________________________________________________________
Szli dalej pustymi korytarzami myśląc o tym samym, ale dla każdego to miało inne znaczenie. Malfoy: Starałem się z nią miło pgadać to nie! Jaśnie pani nie życzy sobie nawet mojej obecności.. ehh z resztą czego ja się spodziewałem skoro przez tyle lat jej dogryzałem.. Hermiona: Próbował ze mną noormalnie porozmawiać .. niemożliwe... a ja zachowałam się jak głupia.. z resztą to był na pewno jakiś podstęp ..
W końcu patrol się skończyl i oboje udali się do swoich dormitoriow...
Dziewczyna siedziała na łóżku zastanawiając się o co mogło się rozchodzić Malfoy'owi. Czyżby miał serce? Nie.. W końcu postanowiła oderwać się od tych niezbyt przyjemnych myśli i pójść do Hogsmeade (nie jestem pewna czy dobrze napisalam jak cos to prosze o poprawienie mnie w kom Dziekuje} Jesień zaczęła się na dobre więc Hermiona postanowila się cieplej ubrać. Podeszła do szafy zastanawiając sięco na siebie włożyć ponieważ w jej szafie przeważały letnie ubrania wybrała zwykłe czarne rurki (http://image.ceneo.pl/data/products/5791709/i-dynamitka-spodnie-jeans-czarne-rurki-441.jpg) do tego zieloną kurtke (http://img.xarchiwum.pl/18/7433/6689.jpg) i czarne kozaki (http://www.ekstraszpilki.pl/upload/zdjecia/Czarne-kozaczki-473.png) wyprostowała włosy i je rozpuściła po czym zrobiła sobie makijaż (http://us.123rf.com/400wm/400/400/domenicogelermo/domenicogelermo0907/domenicogelermo090700151/5266836-kobieta-z-oczu-jasny-czarny-makijaz-i-dlugie-rzesy.jpghttp://polki.pl/work/privateimages/formats/E/31420.jpg ) Kiedy wyszła z pokoju dosłownie wszystkie oczy były skierowane w jej strone. Dziewczyny zastanawiały się skąd ona bierze takie świetne zestawienia i tak perfekcyjnie robi makijaż.. słowem zazdrościły jej tego że umie podkreślić swoją urode. Chłopcy zaś zachowywali się tak jakby zobaczyli bogini i to nie tylko gryfoni ale także cała reszta Hogwartu. Echo jej kroków pozostawiało za sobą głuchą cisze i zdumione twarze. Hermiona wyszła z zamku i nieznacznie skierowała się w stronę Bijącej Wierzby żeby skorzystać z ukrytego przejścia do Wrzeszczącej Chaty która znajdowała siętuż obok czarodziejskiego miasteczka. Gryfonka nie mogła sobie wyjść ot tak ze szkoły i pomaszrować głowną droga do Hogsmeade w środku tygodnia. Uczniowie mieli wyznaczone dni na takie wypady.
Hermiona rozglądneła się niby od niechcenia w rzeczywistości sprawdzając czy nikt nie patrzy. Niestety zauważył ją Draco i zanim go spostrzegła dał nura w krzaki. Zadowolona, że nie musi czekać rzucila zaklęcie na magiczne drzewo i przemknęła się do ukrytego tunelu. Zdziwiony Malfoy niewiele myśląc zaraz zrobił to samo. Hermiona go nie usłyszała gdyż była zajęta przeklinaniem tego całego brudu jaki się tu znajduje i złorzeczeniem na cały ten syf. Kiedy tunel się podniósł na tyle, że mogła się w pełni wyprostować starannie oczyściła swoje ubranie i poszła dalej. Chłopak musiał się przyczaić żeby nieodkryła jego obecności i patrzył się na zdegustowaną minę dziewczyny dusząc się ze śmiechu, chociaż sam nie wyglądał lepiej.
Hermiona miała już wychodzić po schodach Wrzeszcząccej Chaty ale usłyszała głosy dobiegające z góry. Stanęła w miejscu zastanawiając się czy zawrócić czy poczekać. Draco również usłyszał jakieś głosy i ignorując bezpieczną odległośc pokkradł się tak blisko, że był zdziwiony iż dziewczyna go nie zauważyła.
Hermiona z szokiem przysłuchiwała się rozmowie, sądząc po głosach było to dwóch mężczyzn i jakaś kobieta.
-Prosze państwa -tłumaczył coś jeden z zebranych porządnie zniecierpliwiony i zirytowany "pewnie dwaj z nich to jakies małżeństwo"pomyślała gryfonka-nie możecie tego ukrywać w nieskończoność ostrzegam po raz ostatni jeśli państwo nie powiedzą swojej córce o jej biologicznych rodzicach to Ministerstwo zrobi to za was. Tymczasem dajemy wam czas do Bożego Narodzenia. Dowidzenia Państwu
-Dowidzenia
-Pani Granger.
-T-tak?-wyjąkała przez łzy
-Jestem pewien ,że wszystko będzie dobrze
-Dziękuję
Hermiona stała z szeroko otwartą buzią nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała, tak samo chłopak stojący za nią. Nagle rozległy się kroki z każdą sekundą zbliżające się do nich. Dziewczyna nie wiedząc co zrobić cofnęła się i wpadła na Malfoy'a, który w ostatniej chwili złapał ją zapobiegając głośnemu i na pewno bolesnemu upadkowi.
-Ma-malfoy?
Chłopak nic nie odpowiedziął tylko pociągnął ją do najbliższego pomieszczenia, bo na zakrecie korytarza było już widać cień postaci..

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 11

Prysznic,śniadanie,lekcje,obiad,odrabianie prac domowych,nauka,kolacja,prysznic,sen,prysznic,śniadanie, lekcje, obiad i tak w kółko Hermiona miała już tego dość. Usiadła zmęczona w bibliotece i zaczęła pisać wypracowanie dla Sape'a o wilkołakach i animagach. Nie rozumiała po co mają pisać to wypracowanie drugi raz już je musieli pisać na 3 roku..Ukończyła swojego kolosa na 3 rolki pergaminu i popatrzyła na zegarek.
-O matko już 22! Patrol mi się zaczyna!
Nie czekając ani chwili pozbierała swoje rzeczy i pobiegła korytarzami w stronę wejścia do Wielkiej Sali. Tam czekał na nią nie kto inny jak Draco Malfoy nonszalancko opierający się o ścianę.. Przyglądał się jej z dziwnym błyskiem w oczach. Niespodziewanie wróciły wspomninia z tamtej nocy w Skrzydle Szpitalnym.
-Co ty tu robisz Malfoy?-spytała szczerze zdziwiona dziewczyna-Dzisiaj mam patrol z Huffelpuffem..
-McGonagall cie nie powiedziała?-odpowiedział równie zaskoczony chłopak.
-Niby o czym ?
-Od dzisiaj mamy razem patrole co drugi dzień, a Huffelpuff i Ravenclaw mają razem między naszymi pa..-tłumaczył się Draco gdy nagle zorientował się,że Hermiona przygląda mu się z rozbawieniem- No co??-zapytał
-Nic-odpowiedział parskając śmiechem
-Ej powiedz!
-Hahahahah ty się tłumaczysz hahah i to komu?? Szlamie hahaahah
Malfoy dziwnie się poczuł słysząc to określenie w jej ustach ale nie dał tego po sobie poznać i nie wiedząc co zrobić odpowiedział
-Chodźmy. I tak już się spożniłaś.
-Ok
Przez godzinę szli w milczeniu zegar już jakiś czas temu wybił godzinę 23. Obydwoje byli pogrążeni we własnych myślach. Malfoy zastanawiał się jakby zacząć rozmowe na temat tego co usłyszał w ową pamiętną noc. Nie wiedział jak na to zareaguje.. Hermiona planowała wprowadzić jakieś zmiany w swoim rutynowym życiu. Czarne włosy i styl ubierania to zamało pomyślała..
Zmiany miały przyjść szybciej niz myślała....
Z rozmyślań wyrwał ją głos chłopaka
-Ekhem..
-Hmm?-dała znać że słucha
-Ja.. Chciałem się iebie coś zapytać.
-A niby co takiego?-zapytała obojętnie ale w jej głowie aż się gotowało; Co on może chcieć? A jak to podstęp? Całkiem ładnie wygląda jak się tak nad czymś głowi.. O czym ty myślisz opanuj sie!! To jest Malfoy ! Jeszcze się zaokchasz! KONIEC TEMATU!
-O twoim pobycie w szpitalu..
-A konkretnie?
-Nooo o takiej jednej nocy..
-Nocy?
-Yhmn..
-Troche trudno się z tobą gada no ale trudno..-westchneła nie doczepiała się ani nie dogryzała mu bo widziała jak go to męczy-No wię co tej nocy robiłam takiego, że cię to zainteresowało? W ogule to ty byłeś tam w nocy??
-Byłem.. Płakałaś
Hermionę po prostu zatkało już miała mu odpowiedzieć ale nie zdążyła bo Malfoy był szybszy,
-Z mojego powodu
-I co w związku z tym ? Co cię obchodzi że płaczę ?! Powinieneś się z tego śmiać! I skąd wiesz że z twojego powodu ?! Śmieszny jesteś!
-Ale się nie śmieję. Wiem bo byłem tam jak rozmawiałas z pielęgniarką.
Dziewczynie zakręciło się w glowie To nie możliwe pomyślała i poczuła jak Draco ją podtrzymuje żeby nie upadła. Momentalnie się ockneła
-Puść mnie jeszcze się ubrudzisz szlamem.-powiedziała z pogardą. Draco się wzdrygnął słysząć to co mówi.
-Masz rację nie wiem co mnie napadło-odpowiedział

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 10


Najlepsze zyczenia chociaz spoznione xd ale przez dwa dni nie spalam tlyko melanz :) wiecie .. :* Czytajcie i jak chcecie to komentujcie :)
________________________________________________________________________________
Biegł przed siebie byle dalej od Skrzydła Szpitalnego. Nie możliwe, nie możliwe, powtarzał sobie w myśli.
Niespodziewanie wpadł na Blaisa, a ten widząc w jakim stanie jest jego przyjaciel zabrał go do siebie.
-Draco? Co się stało?-zapytał kiedy już siedzieli w pokoju.
Chłopak opowiedział mmu wszystko z najmniejszymi  szczegółami, nie sądził, żeby kiedykolwiek zapomniał o wydarzeniach tej nocy. Po jego bladym policzku spłynęła jedna, samotna łza. Zabiniego tak zaszokowało to co powiedział, a najbardziej ta łza, że prawie zapomniał o oddychaniu. Minęło kilka minut i obaj już zebrali się w sobie wypili jedną butelkę Ognistej Whisky, pogadali i położyli się spać.

Wielkimi krokami zbliżalo się Święto Duchów. Hermiona już dawno wróciła do siebie i szła na ucztę Hallowen. Kiedy zobaczyla jakiegoś chłopca na oko miał 5 lub 6 lat. Prosił o pomoc jakiegoś ślizgona, bo ktoś mu zrobił głupi kawał i w rezultacie mały spadl ze schodów skręcając kostkę. Ślizgon tylko go wyśmiał i poszedł na ucztę. Po twarzy chłopca spłynęła maleńka łza. Hermiona szybko podeszła do dziecka;
-Jak masz na imię?
-S-scorpius-wyjąkał
-Nie płacz ja jestem Hermiona
-Może ty mi pomożesz dojść na ucztę ?-zapytał z nadzieją, ale kiedy wzrok powędrował mu do godła Gryffindoru to zgasła.
-Widzę, że jesteś uprzedzony co do Gryfonów. Przyjechałeś tu do kogoś?
-Do kuzyna ze Slytherinu.
-Aha. Chyba sie zagadaliśmy. Właź na moje plecy. Dasz radę?
-Chyba tak-w oczach chłopca zapaliły się płomyki radości i nadzieji.
Uczta się już zaczęła kiedy Hermiona z chłopcem na plecach weszła do sali robiąc niemałe zamieszanie, zwłaszcza wśród Ślizgonów. Dziewczyna ostrożnie postawiła Scorpiusa na ziemi, ale zraz musiała go złapać bo sam nie mógł ustać
-Wyczaruje ci dwa kijki do podpory. W świecie mugoli takich używają-obok chłopca pojawiły sie dwie kule.
-Dziekuje-chłopiec przytulił sie do Grfonki która cała zesztywniała z szoku zaraz jednak odwdzęczyła się tym samym po czym ruszyła w stronę swojego stołu.
w\_______________________________
Wybaczcie ze taki krotki :***********