sobota, 10 listopada 2012

Rozdzial 3

Z dedykacja dla Karoliny :**
______________________________________________________________________________

Hermiona obudzila sie dzisiaj jakas zla i poddenerwowana, miala wrazenie ze czegos zapomniala. Spojrzala na zegarek i poderwała sie jak oparzona byla osma piecdziesiat piec a o dziewiatej zaczynaly sie lekcje! Na dodatek pierwsze byly eliksiry. Szybko sie ubrala, pomalowala i zapakowała ksiazki. Byla juz na schodach prowadzacych do lochow kiedy wybila 9.30. Przyspieszyla i ze zdziwieniem zobaczyla ze pod klasa stoi caly Griffindor i Slytherin. Ledwo oparla sie o sciane a oczom uczniow ukazal sie wozny Hogwartu, Argus Filch;
-Nie macie dzisiaj pierwszych eliksirow. Zostaly przeniesione na druga lekcje.
-Och milo ze nam o tym powiedziales jak juz minela polowa zajec-zakpil Draco.
-Nie pyskuj!-odezwal sie Filch.
-Hahahaha-zewszad rozlegly sie drwiace smiechy Slizgonow.
-Druga lekcje macie normalnie.
-A co ze Snapem? Dlaczego go nie ma?-zapytala Hermiona.
-PROFESOR Snape jest chwilowo nieobecny-odrzekl wozny nakladajac nacisk na pierwsze slowo.
Wielu uczniow popatrzylo na dziewczyne ze zdziwieniem.
-Uczennica ktora zawsze szanowala nauczycieli tak sie odzywa? Nie mozliwe.. Graenger co z toba?-zadal pytanie Malfoy. Wszyscy sluchali uwaznie poniewaz kazdy chcial sie tego dowiedziec.
-Nie twoja sprawa,Malfoy! Odwal sie odemnie i zajmij sie swoim zawszonym tylkiem!-odwarknela i tak juz zla Hermiona.
Malfoya przez ulamek sekundy zatkalo ale Draco nie bylby slizgonem gdyby to tak zostawil.
-A co ty sie tak interesujesz prof Snapem? Zakochalas sie w nim?-odparl ze swoim charakterystycznym drwiacym usmiechem,-I jesli mi sie dobrze wydaje to spoznilas sie pol godziny Greanger
Hermiona nie wytrzymala juz i podeszla do niego z wyciagnieta rozdzka. Zaskoczony chlopak nie zdazyl zareagowac i poczul ostry bol nosa. Po kilku sekundach zorientowal sie ze dziewczyna najnormalniej w swiecie zlamala mu nos i to wcale nie za pomoca rozdzki.
Krew ciekla mu z nosa,a Gryfoni sie smiali tak ze bylo ich slychac w calym Hogwarcie. Nie minela minnuta a na miejscu zdarzenia pojawila sie nauczycielka transmutacji a zarazem opiekunka Gryffindoru.
-Co tu sie dzieje?!
-Greanger zlamala nos Draconowi-odpowiedzial Zabini probujac przy tym ukryc rozbawienie.
-C-co zrobila?-zapytala zaszokowana profesorka.
-Zlamalam mu nos-powtorzyla pogardliwiie Hermiona wywolujac tym spore zaskoczenie u uczniow.
-No wiec panie Malfoy prosze isc do Skrzydla Szpitalnego a pani panno Greanger prosze nastepnym razem inaczej rozwiazac konflikt.-i odeszla
Wsrod Slizgonow rozeszly sie pomruki podziwu i oburzenia ze nawet minusowych punktow nie dostala. Cisze rozerwal potezny gong obwieszczajacy przerwe miedzy lekcjami. Dziesiec minut po dzwonku pojawil sie przed klasa prof Snape razem z blondwlosym chlopakiem.
-Do klasy!-rozkazal nauczyciel
Wszyscy weszli do pomieszczenia w ciszy i zajeli swoje miejsca. Nauczyciel usiadl za swoim biurkiem;
-Prosze zlozyc wypracowania na moim biurku.-oswiadczyl a po kilku minutach sprawdzania ponownie rozlego sie jego glos-Panno Ggreanger gdzie jest pani wypracowanie.
Hermiona wstala i zespokojem w glosie oswiadczyla;
-Nie napisalam go, profesorze.
Snape przez kilka minut nie mogl nic powiedziec a przez ten czas powtarzal sobie w glowie ze Hermiona nie napisala wypracowaina jakby nie mogl uwierzyc w to co uslyszal, bo nie mogl...
Hermiona stala, ze spokojem wpatrujac sie w nauczyciela w rzeczywistosci w glowie miala wielki chaos; "jak moglam zapomniec!? JA! Hermiona Granger." i znów padło to pytanie "Co sie ze mna dzieje" 
"Zmieniasz sie"-powiedział jakiś głosik w jej glowie
"Wcale nie! Nadal jestem taka sama.-okłamywala sama siebie
"Taak? To dlaczego zapominasz o tak "waznych" rzeczach jak szacunek wobec nauczycieli?" zakpil golosik zupełnie jak Malfoy" Zmieniasz sie Hermiono. Na lepsze"
"Ale.."-nie wiedziala co powiedzieć
"Chcesz wiecej dowodow? Nie ma sprawy. Chocby wydarzenie w pociągu albo to, że przyjaciele sie od ciebie dwrócili, bo zauważyli że sie zmienilas..."
"Dobra dobra moze sie zienilam i co z tego?"
"Ty sie wcale nie zmienilas."zachichotał glosik czym zupełnie zaskoczył dziewczynę
"Zaraz najpierw mówisz, że sie zienilam, a teraz temu zaprzeczasz, zdecyduj sie!"
"Popatrz na to logicznie to ci obrzydliwi mugole twoi ekhem.. ekhem... rodzice-powiedzial to z obrzydzeniem i z jakas dziwna nuta w glosie-cie tak nauczyli. W rzeczywistosci pzez wszystkie te lata klocilas sie z nimi prawda? wyzywalas ich, obrywali zakleciami a do tego nie pamietasz co bylo przed 10 rokiem zycia tak?"
"No.. tak al...
"A czy nie obwinialas sie o swoje szlamowate pochodzenie przez caly ten czas,nie plakalas ze ten dupek Malfoy cie tak nazywal a ty juz sama swoich mysli zniesc nie moglas?"
"Tak ale skad ty o mnie tyle wiesz?"
"Ja caly czas w tobie bylem tylko mnie spychalas na dno jak probowalem do ciebie przemowic i nie podawaj pomocnej dloni juz nigdy tym swoim "przyjaciolom" nie zasluzyli na to! A teraz skup sie na lekcji! Snape wlasnie wlepil ci 20 pkt ujemnych"
Hermiona wrocila na ziemie i z usmiechem usiadla. Wszyscy byli w szoku, spodziewali sie ze bedzie zalamana albo cos w tym stylu ale usmiech? Malfoy nie mogl oderwac od niej oczu; " Nie dosc ze ladna to jeszce tak sie zmienila ze jej nie poznaje.. szkoda ze jest szlama..." Dziewczyna popatrzyla sie prosto na niego jakby wyczula ze sie an nia patrzy w tym momencie znow uslyszala ten glos "Zmien sie pokaz swoja zmiane na LEPSZE wszystkim!"
Malfoy juz mial odwracac glowe ale ona zatrzymala jego spojrzenie i usmiechnela sie pogardliwie. Chlopak otworzyl szeroko oczy ze zdumienia. Takiego usmiechu to nawet on mogl pozazdroscic. Odwrocil sie szybko i opowiedzial wszystko swojemu najlepszemu przyjacielowi Blaisowi. A on nie mogl nic wkrztusic, byl tak samo , albo nawet bardziej zaskoczony...
_______________________________________________________________________________
Prosze jesli czytacie piszcie w komentarzach co myslicie. Polecam rowniez bloga o dziewczynce ktora zaczyna nauke w hogwarcie nic nie wiedzac o swiecie magii (czasy kiedy juz Harry Ginny Neville itd sa juz dorosli) naprawde polecam ! blog nie jest moj tylko mojej kolezanki ====>>>> 
http://dominique-roven-weasley.blogspot.com

Rozdział 2


                                               Rozdział 2
Hermiona była już w połowie drogi prowadzącej do lochów, kiedy dostała nagłego ataku kaszlu. Przez 15 minut się dusiła, przeszło jej na chwilę i osuneła się po ścianie. Poczuła jak coś cieplego spływa po brodzie, otarła ciecz rękawem. Z przerażeniem odkryla, że to krew. Zanim zdążyła zareagować dostała kolejnego napadu tym razem mocniejszego i więcej krwi ciekło z ust. W końcu udało jej sie nabrac powietrza, a przez myśli przeszła tylko jedno, straszne zdanie; "znowu się zaczyna"
Podczas wakacji miała kilka napadów, ale nie były tak bolesne i nie wystepowała krew. Była z tym u róznych lekarzy mugolskich, ale po wszelkich analizach doktorzy stwierdzili, że nic jej nie dolega, a ona mogła tylko się domyślać iż jest to zwiazane ze swiatem magii. Szukała po ksiązkach, ale to nic jej nie dało. Żadnej wzmianki nawet nie znalazła. W końcu dolegliwości jej zanikły więc o tym zapomniala..
Hermiona zaczęła się podnosić. Dostała strasznych zawrotów głowy i już miala runąć na ziemię, gdy zlapaly ją czyjeś silne, męskie dłonie.
-O matko! Granger! Co ci jest?! Jesteś cała we krwi!-zawołał wystraszony chlopak- Zaniose cię na Skrzydło Szpitalne.
"Malfoy. Swietnie!"
-Nie...-wydusiła ostatkiem sił i zemdlała.
***
Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu. Spróbowała podnieść głowę, ale tak straszny ból ją przeszył, że wolała więcej nie próbować. Opadła na poduszki. Wiedziała tylko, że znajduje się w dużym,ponurym pomieszczeniu. Lampy były zapalone, a ściany, koloru ciemnej zieleni i srebra, lekko połyskiwały w ich świetle...
"Pewnie juz wieczor...Zaraz, zaraz ... zieleń... i.. srebro? to kolory slytherinu!"-pomyślała Hermiona i w tym moencie dotarło do niej co się stało.
Po pokoju potoczył się zimny, ale pełen niepokoju głos Dracona Malfoya;
-W końcu się obudziłaś.-odetchnął-Nic ci nie jest? Wystraszyłaś mnie nie na żarty.
-N-nie nic-wydukała dziewczyna,bo w tym momencie wróciły zawroty głowy, ale nie była pwena czy to z powodu wypadku czy na jego widok ostatnio dziwnie sie czula patrzac na niego, nadal go nienawidzila i to bardzo, ale pojawilo sie tez dziwne uczucie, ktorego nie umiala opisac i wmawiala sobie, ze to na pewno przez ten wypadek-Gdzie jestem?
-W moim dormitorium.-odparł zdziwiony-Mówiłaś, że nie chcesz do SS (Skrzydło Szpitalne) to miałem cię tam zostawić?
-No wiesz... po tobie bym sie wszystkiego spodziewała ale nie tego ze mnie stamtad wezmiesz... i to do SWOJEGO pokoju...-Hermiona zauważyła, że ma na sobie inne, czyste ubrania, ale starała się nie zwracać na to uwagi.-Ile byłam nieprzytomna?
-Ykhm.. no.. trochę..-odpwiedział niezrecznie chłopak zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę. Nie wiedzial co sie z nim dzieje. Jego myśli co raz częściej zaprzatala ta dziewczyna, a najgorsze bylo to, że zaczął sie o nia martwić!
-Malfoy! Chcę wiedzieć!-powiedziała ostrym głosem, a w myślach nie mogła się nadziwić temu dziwnemu zjawisku którym było zkłopotanie Malfoya.
Jej głos rozwiał w nim wszelkie wątpliwości;
-Trzy dni-powiedział cicho i odwrocił głowę
-CO?!
Hermiona zerwała się na równe nogi lecz natychmiast poczuła jak spada w ciemność. Draco szybko do niej podbiegł, złapał ją i lekko potrzosnął. Dziewczyna ocknęła się. Zadowolona, a zarazem niezadowolona z tego, że znajduje się w jego ramionach powoli się wyślizgneła z jego uścisku i usiadła na łóżku.
-A..-zaczeła ale Malfoy jej przerwal
-Nikt nie wie, że tu jestes. Powiedzialem Weasleyowi, że widziałem jak wracasz do Londynu, że pwenie cos sie stalo z twoja rodzina, a oni zadbali o resztę.-wzruszył ramionami lecz jego twarz nie wyrazała obojetnosci.
Ciągle zastanawiał się co jej jest. Po kilkuminutowej ciszy Draco sobie przypomniał ze ona nic nie jadła przez te dni;
-Chcesz cos do jedzenia i picia?
-Głupiie pytanie..-prychcęła, nie mogła powstrzymać się od dogryzania mu.
-Fakt-odpowiedziałmi poszedł po jedzenie.
Kiedy wrócił Hermiona nadal siedziała z szeroko otwartymi oczami wyrazającymi zdumienie. Draco zaśmiał się cicho na co Hermiona od razu przybrała pogardliwy wyraz twarzy. Malfoyowi zniknął z twarzy uśmiech. Nie wiedział czemu, ale od zdarzenia w pociągu zaczął zdawać spawe jak bardzo ja ranił. Nawet nie wiedział jak bardzo... Nie mógł się z tym pogodzić. Przeciez jestem Malfoyem ! powtarzał sobie to bez przerwy, ale to nic nie dawało. Z ponurych myśli wyrwało go głośne westchnienie dziewczyny. Dotarło do niego że stoi z talerzem na srodku pokoju, z przymknietymi oczami juz od kilku minut, a Granger patrzy sie na niego jakby był jakims śmiesznym zjawiskiem. Podszedł do niej szybko i wreczył talerz na co ona wymruczała jakies niezrozumiale slowa, ktore pewnie miały być podziękowaniami i zaczeła jesc tak szybko, że o mało sie nie zakrztusiła. Po posiłku wypila dwie szklanki soku z dyni i zapytała;
-Gdzie sa moje rzeczy?
-Co? A . Tam leża.-wskazał na kanape.
-Co sie z tobą dzieje? Jestes jakis dziwny.. jak nie Malfoy.-zapytała odruchowo
-A co? Brakuje ci tamtego Malfoya?-zapytał z drwina w głosie
-Nie.- odpowiedziała lodowatym głosem.
Powoli zeszła z łożka i ruszyła chwiejnym krokiem w strone kanapy i zabrała z niej swoje rzeczy. Malfoy uwaznie jej sie przyglądał Kiedy znalazła się przy wyjsciu znowu zakreciło jej się w głowie, ale zdołała to ukryć łapiac sie klamki i wychodzac rzuciła obojętne;
-Nara.
Zamknęła drzwi i rzuciła ne siebie zaklecie kameleona. Dotarła do portretu Grubej Damy i weszła do środka razem z Simusem, który przeszedł koło niej bez słowa.
"Najwyrażniej nie zapomnieli jeszcze o zdarzeniu w pociągu.. Zachowuja sie tak jaby Malfoy to byl ich przyjaciel!"pomyslała i cała złośc z pierwszego dnia w Hogwarcie wróciła. Przeszła przez pokój nie zaszczycajac nikogo nawet jednym spojrzeniem. Nawet swoich przyjaciół. Nie wybaczyła im tego co jej zrobili. I nigdy nie wybaczy, tak postanowila i juz tego nie zmieni.
Udała się do sojwgo dormitorium a na widok tego co ją tam czekało az pociemniało jej przed oczami.

Jej oczom ukazała sie prawie połowa grona pedagogicznego Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Mianowicie; profesor McGonagall, Snape, Dumbledore Sprout i Hooch. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i gdyby nie oparła się o ściane upadłaby.
-Witaj Hermiono.-odezwała sie prof. McGonagall.
-Dobry wieczór pani profesor..-twarz dziewczyny wyrazała obojętność,a oczy wyrazały skryta pogarde. Niestety nauczyciele zauważyli ta pogarde i popatrzyli sie po sobie porozumiewawczym wzrokiem.
-O co chodzi?
-O twoje nagłe znikniecie i o to, że to pan Malfoy o nim nas poinformował-odparł jak zwykle spokojnie dyrektor-A z tego co wiem to sie za bardzo nie lubicie. Delikatnie mowiac.
-No tak, to prawda. Byłam u rodziców, a po drodze wpadłam na Malfoya i wyraziłam prosbe o poinformowaniu kogos o tym, bo ja nie mam czasu. Nie sadziłam ze naprawde to zrobi.-gładko skłamała Hermiona, az sie sama sobie dziwila.
-To prawda dyrektorze widziałam jak pan Malfoy mowil cos panu Potterowi oraz Weasleyowi-westcheła prof Hooch.
-Dobrze niech bedzie, ale nastepnym razem sie tak nie zachowuj tylko powiedz któremuś z nauczycieli, dobrze?
-Oczywiscie-odpowiedziała z rozbawieniem lecz nieco za bardzo słyszalnym. 
Wszyscy popatrzyli się na dziewczyne. Nikt jej nie poznawał i kazdy powtarzal w mysli ze ma tyko zly dzien. Nie chcieli przyjac do siebie tego ze najlepsza uczennica w Hogwarcie stała sie bardzo nieprzyjemna wobec nauczycieli.
-Do widzenia-dodała Hermiona widzac, że wszyscy zamarli.
-Tak, tak dowidzenia-odpowiedziala jej nauczycielka transmutacji prof. McGonagall i wszyscy wyszli zostawiajac ja sama z meczacym ja od kilku miesiecy pytaniem : Co sie ze mna dzieje?
__________________________________________________________________________
Stwierdzilam że dodam dzis drugi rozdzial :) mam nadzieje ze wam sie spodoba jest trochę krótszy niz poprzedni ale to chyba nic :D czekam na wasze rady i opinie ;}

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 1:


                 Rozdział 1:
Dochodziła dziesiąta kiedy Hermiona Granger obudziła się z myślą, że za godzinę ujrzy swoich przyjaciół, chociaż wiedziała, że już nic nie będzie takie jak dawniej. Zmieniła się przez te wakacje i to nawet bardzo. Zaczęła dbać o swój wygląd i podkreślać swoją urodę. Nie stała się pustą lalką, ponieważ robila to dla samej siebie. Była już 10 30 kiedy skończyła swoje poranne czynności, wtedy usłyszała mamę wołającą z dołu:
- Pośpiesz się Hermiono zaraz masz pociąg!
- Już idę!
Rodzice byli dla niej bardzo ważni jednak ostatnio się od siebie odsunęli ponieważ Hermiona odnosiła wranieżenie, że od dłuższego czasu coś przed nią ukrywają. Poza tym niedawno zorientowała się, że nie pamięta co działo się przed skończeniem 10 lat, pytała rodziców ale oni sie tylko wykrecali od odpowiedzi przez to tez czesto obrywali od niej zaklęciami . Nie rozumiała co się z nią dzieje i zobojętniała na to co dzieje się z jej rodzicami, ale nie życzyła im śmierci. Narazie. Nie rozmawiali już ze sobą jak dawniej i Hermiona stała się bardzo zamknięta w sobie nie pisała do przyjaciół, bo i tak jej nie odpowiadali, nawet Ginny co z początku ją martwiło, jednak później stwierdziła, że skoro jej przyjaciółka nie ma dla niej czasu to nie będzie się narzucać. Porzuciwszy te ponure myśli, Hermiona zbiegła na dół, szybko i chłodno pożegnała się z rodzicami, za pięć jedenasta dotarła na dworzec Kings Cross i przeszła przez barierkę na peron 9 i trzy czwarte. Szybko odnalazła rodzinę Weasley’ów, a wraz z nimi Harrego.
-Hermiona!-zawołała Ginny.
-Martwiliśmy się o ciebie-powiedział Ron.
-Gdzie byłaś tak długo?-zapytał Harry.
-Spokojnie tylko sobie trochę zaspałam.-uśmiechnęła się, ale nieszczerze Hermiona Przyjaciele jednak tego nnie zuważyli.
-No już, szybko wsiadajcie!-wtrąciła się pani Weasley.
-Do widzenia!-zawołali Harry i Hermiona.
-Pa mamo!-zawołali Wesleyowie
<w tym samym czasie>
Kiedy tylko dziewczyna wybiegła z domu odezwał się jej tata:
-Trzeba bedzie jej w końcu odpowiedziec na to pytanie..
-Co?! Ale nie mozemy! Przez to nas znienawidzi!-panikowała mama.
-Kochanie -tłumaczył spokojnie pan Granger-nie widzisz ze ona juz nas nienawidzi? Jak dowie sie sama albo co gorsza od NIEGO to nie ma mowy o chodzby najmniejszym uczuciu wobec nas. Zrozum,jak przyjedzie na swieta to jej to powiem.
Pani Greanger rozpłakała sie i lekko przytakneła.
***
Hermiona, Harry, Ron i Ginny znaleźli sobie wolny przedział i usiedli wygodnie. Ron spojrzał na Hermionę. Miała na sobie obcisłe czarne rurki i szarą koszulkę z dużym dekoltem przepasaną grubym, czarnym paskiem podkreślającym jej biust. Włosy natomiast mocno poskręcane i luźno opuszczone na ramiona w połączeniu z lekkim makijażem dodawały jej wdzięku i uroku. Harry również to zauważył i niemalże równo z Weasleyem krzyknął:
-Wow! Hermiona wyglądasz świetnie!-chłopcy patrzyli na nią jakby pierwszy raz ją zobaczyli jako dziewczyne a nie kujona od którego ściagaja zadania. To samo pomyślała Hermi i oparła:
-Dziękuję
Potem opowiadali o swoich wakacjach. Hermiona strasznie się zezłościła kiedy dowiedziała się, że byli na poszukiwaniu horkruksów i jej nie wzięli ani nawet wcześniej nie powiadomili, przez co jak się domyśliła nie odpowiadali na jej listy. Jakieś dwie minuty po wybuchu Hermiony drzwi przedziału otworzyły się, a ich oczom ukazał się Draco Malfoy i Zabini Blais. Oboje byli ślizgonami i wrogami całej piątki z przedziału. Draco był wysokim, niebieskookim, przystojnym, bardzo jasnym blondynem. Prawie cała żeńska część Hogwartu za nim wzdychała, nawet niektóre gryfonki.,  co Hermiona uważała za żałosne. Był uważany za Księcia Slytherinu. Zabini był ciemnym blondynem o piwnych oczach. Wzrostem niewiele różnił się od swojego przyjaciela. On również był nazywany Księciem Slytherinu. Hermiona ani trochę nie ochłonęła, a na ich widok dostała furii.
-Czego tu Malfoy? Wynos się!-prawie że wykrzyczała to pytanie. Nie można było nie zauważyć, że jest wściekła. Blais popatrzył na Dracona, którego twarz przez ułamek sekundy wyrażała zaskoczenie. Nie spodziewał się jakiegoś miłego powitania, ale takiego ostrego też nie.
-Spokojnie Granger. Złość piękności szkodzi.-odpowiedział Malfoy, a jego głos był jak zwykle pełen pogardy. Nie mógł jednak oderwać od niej oczu. Wyładniała przez te wakacje i nawet on musiał to przyznać. Zaczął zauważać w niej kobietę i to bardzo ładną jednak szybko się opamiętał.
Jej głos pełen nienawiści wyrwał go z rozmyślań i sprawił, że przeszedł go dziwny dreszcz emocji.
-Ostatni raz to powtarzam! Jeśli stąd nie wyjdziesz uświadomie ci jak dużo potrafię ci zrobić! - wrzasnęła tracąc cierpliwość. Jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła przed siebie różdżkę i mocno zacisnęła na niej palce, w międzyczasie przygotowując w głowie stos zaklęć, które uświadomią temu zadufanemu ślizgonowi, że nie powinien był z nią zadzierać, jednak wybrała to jedno, odpowiednie dla niego, wyrazajace cała jej złośc, nienawisc...
-Cruc…
-Hermiona!!-krzyknęła Ginny wyrywając jej różdżkę, a Harry i Ron zerwali się na równe nogi.
Malfoy i Blais z szokiem pomieszanym ze strachem na twarzy wypadli z przedziału o mało się przy tym nie wywracając.
Hermiona wyrwała różdżkę przyjaciółce i wyszła bez słowa. Zostawiając przyjaciół w kompletnym szoku. Ginny ocknęła się pierwsza, ale nic nie powiedziała usiadła i schowała twarz w dłoniach. Żadne z nich nie poznawało swojej przyjaciółki. Następny ocknął się Wybraniec.
-Co się z nią dzieje?-zapytał Harry.
-Nie wiem, ale nic dobrego-odpowiedział Ron słabym głosem
-Mam nadzieję, że to nie przez to, że jej ze sobą nie wzięliśmy.
- I że szybko o tym zapomni i się pogodzimy-dodał rudzielec jak przez mgłę, nadal  przeżywał to zdarzenie.
-Spadaj!-usłyszeli wsciekly głos Hermiony , a kilka sekund po tym zobaczyli jakiegos drugoroczniaka przebiegajacego obok ich przedziału z płaczem. Był blady jak ściana....
***
Hermiona szła korytarzem pociągu uśmiechając się do siebie. Miała przed oczami wyrazy twarzy swoich przyjaciół. Kiedy wychodziła z przedziału wiedziała, że już nie są przyjaciółmi, może kiedyś będą dobrymi znajomymi jednak teraz Hermiona nie zamierzała im tego tak łatwo wybaczyć. Sama zastanawiała się, czy po tym zdarzeniu oni sami będą chcieli ją znać. Z zamyślenia wyrwał ją jakiś głos wydobywający się zza jej pleców.
-Panno Granger!- ledwo rozpoznała zdyszany głos profesor McGonagall nauczycielki transmutacji i natychmiast się odwróciła.-wszędzie cię szukałam.
-Coś się stało pani profesor?-zapytała z kamienna twarza Hermiona
-Chciałam Cię powiadomić, że za pięć minut masz patrol z panem Malfoyem.
Dziewczyna jęknęła cicho. ‘’a myślałam że już gorzej być nie może’’ przeszło jej przez myśl.
-Dobrze-odpowiedziała głosem wypranym z jakichkolwiek emocji czy uczuć i ruszyła na koniec pociągu gdzie miała się spotkać z Draconem.
Przybył punktualnie, ale nie wypowiedział ani jednego słowa. Zadowolona z tego faktu Hermiona ruszyła przed siebie korytarzem , a Malfoy powlókł się za nią.
Po godzinie w pociągu na korytarzach zrobiło się pusto i cicho, a prefekci stanęli na końcu długiego pociągu pod oknem. Hermiona w ciszy oglądała zmieniające się krajobrazy za oknem. Na horyzoncie zaczął się pojawiać słaby zarys murów Hogwartu, wtedy to Malfoy postanowił przerwać tą ciszę i zadać meczące go od kilku godzin pytanie:
-Naprawdę rzuciłabyś na mnie klątwę Crutiatus?
-Biedny Malfoy się przestraszył bezwartościowej szlamy co?-ironizowała Hermiona z widoczną na twarzy pogardą.
-Jestem po prostu ciekawy.-odparł z dziwnym wyrazem twarzy, po tym co usłyszał .
Malfoy starał się być miły, ponieważ zależało mu na uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie, a kiedy Draconowi na czymś zależało potrafił być cierpliwy, zaskakująco miły i uległy. Jednak dziewczyna nadal nie odpowiadała na pytanie tak jak tego chciał.
-Na pewno nie miałabym wyrzutów sumienia gdybym to zrobiła.
-Czyli zmówiliście się, że odegracie tą scenkę jak tylko przyjdę?-zadał spokojnie to pytanie, ale już wiedział, że Granger wpadnie w jego pułapkę, bo twarz Hermiony diametralnie zmieniła się z pełnej opanowania i pogardy na przepełnioną wzburzeniem i gniewem.
-Nie! Sama chciałam to zrobić, a Ginny mi tylko przeszkodziła!-zawołała i natychmiast zamilkła zdając sobie sprawę, że właśnie odpowiedziała mu na pytanie na które nie mała najmniejszej ochoty odpowiadać.-Ty zadufany w sobie, pieprzony arystokrato!-dodała i zla na siebie odwróciła się z powrotem do okna. Zamek już był wyraźnie zarysowany na tle szarego nieba. Za piętnaście minut Hermiona miała wysiąść na dobrze jej znanej stacji w Hogsmade.
Draco spojrzał na nią jakby dopiero teraz zauważył, że jest prawdziwą czarownicą, a zarazem piękną kobietą i powiedział ze słyszalnym uznaniem w głosie.
-Nie spodziewałem się tego po tobie, Granger. Chyba cię nie doceniłem.-ale zaraz mu się przypomniało z kim rozmawia i przywołał na twarz drwiący uśmieszek, jednak nie mógł oderwać wzroku od jej osoby.
-Ty mnie w ogóle mnie nie znasz więc jak możesz się czegokolwiek spodziewać, Malfoy.-odparła lodowatym głosem, prychnęła i odeszła zostawiając ślizgona z wielkim mętlikiem w głowie.
Wszyscy uczniowie znaleźli się już na stacji. Mrok okrył całe magiczne miasteczko, które pogrążyło się we śnie. Na stacji potoczył się basowy głos gajowego Hogwartu, Hagrida:
-Pirszoroczni do mnie! Pirszoroczni!
Hermiona uśmiechnęła się na myśl o swoim starym przyjacielu, Hagridzie. Ruszyła w stronę łodzi, miała pomóc przeprawić się pierwszorocznym, ponieważ była prefektem Naczelnym. Westchnęła cicho i zaczęła podawać rękę wystraszonym dzieciakom. Nie mogła się doczekać kolacji w Wielkiej Sali, była okropnie głodna.
W końcu dotarli do zamku. Widziała jak nowi uczniowie otwierają usta z wrażenia, sama sobie przypomniała jak to było. Pogrążona w miłych wspomnieniach weszła do Wielkiej Sali i to rozmarzenie pomieszane z radością natychmiast zniknęło z jej twarzy, ponieważ przypomniała sobie co wydarzyło się w pociągu. Z ponurą miną skierowała się w stronę stołu Gryffindoru. Kiedy siadała wydawało jej się, że Draco jej się przygląda stwierdziła jednak ,że musiało jej się przywidzieć. Z tą myślą usiadła między Fredem a Georgem, którzy natychmiast zaczęli ją zabawiać i prawić komplementy, więc na twarz Hermiony znów wpłynął uśmiech i co chwilę wybuchali salwami śmiechu. Harry i Ginny przyglądali się ponuro jej radości, a Ronald z nieskrywaną złością... i zazdrością. Wszyscy zauważyli zmianę Hermiony, ale tą w wyglądzie, bo nie wiedzieli o wydarzeniach z pociągu. Kilku chłopaków nawet zagwizdało na jej widok.
Kolacja dobiegła końca i dziewczyna musiała zaprowadzić pierwszorocznych do swoich dormitoriów i sama udała się do swojego pokoju. Zupełnie wyczerpana po dzisiejszym dniu padła na łózko nawet się nie przebierając i od razu zasnęła. W takim stanie zastała ją Ginny, która dzieliła z nią dormitorium. Z troską spojrzała na przyjaciółkę i do jej głowy wkradła się bardzo nieprzyjemna myśl ‘’ to będzie bardzo trudny rok, wszystko się zmieni’’. Przykryła Hermionę i również poszła spać, jutro o 9 zaczynały im się lekcję.
Na następny dzień Hermiona wstała pełna zapału i z uśmiechem na ustach zaczęła się przygotowywać do zejścia na śniadanie. Po mniej więcej kilku minutach obudziła się również Ginny. W milczeniu się przebrały, pomalowały i spakowały. Mimo ponurego początku dnia Hermiona nie straciła swojego wigoru wręcz przeciwnie, postanowiła, że nie będzie sobie zawracać głowy tymi swoimi 'przyjaciółmi'.
Raźnym krokiem weszła do Sali wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę. Chłopcy otwierali usta ze zdumienia nawet kilka chłopaków ze Slytherinu o mało się nie zakrztusiło na jej widok Wszystkim wpłynął na usta błogi uśmiech, dziewczyny też się uśmiechały. Tylko dwa domy niemal w całości patrzyły się na nią ponuro- Slytherin,chociaż niektorzy z podziwem kiwali głowmi, co ja zupelnie zdezorientowalo, i Gryffindor.
Hermiona zastanawiała się skąd ten dziwny nastrój i natychmiast domyśliła się prawdy. Harry i Ron wszystkim powiedzieli i nie myliła się. Jej dobry humor momentalnie prysnął, lecz postanowiła zachować swoją dumę i honor. Z podniesioną głową siadła tam gdzie zrobili jej miejsce rudzi bliźniacy. Tylko oni wydawali się przyjaźnie do niej nastawieni. Uśmiechnęła się do nich lekko a oni odwzajemnili ten uśmiech;
-Hej! Co tam? Słyszeliśmy o wydarzeniu w pociągu i…-zaczął Fred
-…żałujemy że siora nie pozwoliła ci dokończyć zaklęcia!-dokończył Georg.
-Hahahahaha-roześmiała się Hermiona, w tym momencie wrócił jej humor. Na życzenie braci opowiedziała im dokładnie co się stało w przedziale i na patrolu. Po śniadaniu ruszyła do lochów. Lekcję eliksirów ze Snapem nie były jej ulubionym przedmiotem tym bardziej, że mieli je ze ślizgonami. Kiedy wychodziła z Sali wyraźnie zauważyła, że Malfoy przygląda jej się z zaciekawieniem i była pewna, że teraz jej się nie przywidziało..
 ___________________________________________________________________________
chyba nie jest tak zle . followujcie mnie na tt please! ---> @PurpleMadlen :) no i proszepiszcie co myslicie
XYZ

. . .

To moj pierwszy blog wiec nie wiem jak mi pojdzie ale mam nadzieje ze nie bedzie tak zle. Z checia przyjme krytyke (byle nie chamska) i postaram sie poprawic :) Bede sie podpisywac jako XYZ . Notki bd dodawane co tydzien mam nadzieje :P w piatki. milego czytania.!