Rozdział 1:
Dochodziła dziesiąta kiedy Hermiona Granger obudziła się z myślą, że za godzinę ujrzy swoich przyjaciół, chociaż wiedziała, że już nic nie będzie takie jak dawniej. Zmieniła się przez te wakacje i to nawet bardzo. Zaczęła dbać o swój wygląd i podkreślać swoją urodę. Nie stała się pustą lalką, ponieważ robila to dla samej siebie. Była już 10 30 kiedy skończyła swoje poranne czynności, wtedy usłyszała mamę wołającą z dołu:
- Pośpiesz się Hermiono zaraz masz pociąg!
- Już idę!
Rodzice byli dla niej bardzo ważni jednak ostatnio się od siebie odsunęli ponieważ Hermiona odnosiła wranieżenie, że od dłuższego czasu coś przed nią ukrywają. Poza tym niedawno zorientowała się, że nie pamięta co działo się przed skończeniem 10 lat, pytała rodziców ale oni sie tylko wykrecali od odpowiedzi przez to tez czesto obrywali od niej zaklęciami . Nie rozumiała co się z nią dzieje i zobojętniała na to co dzieje się z jej rodzicami, ale nie życzyła im śmierci. Narazie. Nie rozmawiali już ze sobą jak dawniej i Hermiona stała się bardzo zamknięta w sobie nie pisała do przyjaciół, bo i tak jej nie odpowiadali, nawet Ginny co z początku ją martwiło, jednak później stwierdziła, że skoro jej przyjaciółka nie ma dla niej czasu to nie będzie się narzucać. Porzuciwszy te ponure myśli, Hermiona zbiegła na dół, szybko i chłodno pożegnała się z rodzicami, za pięć jedenasta dotarła na dworzec Kings Cross i przeszła przez barierkę na peron 9 i trzy czwarte. Szybko odnalazła rodzinę Weasley’ów, a wraz z nimi Harrego.
-Hermiona!-zawołała Ginny.
-Martwiliśmy się o ciebie-powiedział Ron.
-Gdzie byłaś tak długo?-zapytał Harry.
-Spokojnie tylko sobie trochę zaspałam.-uśmiechnęła się, ale nieszczerze Hermiona Przyjaciele jednak tego nnie zuważyli.
-No już, szybko wsiadajcie!-wtrąciła się pani Weasley.
-Do widzenia!-zawołali Harry i Hermiona.
-Pa mamo!-zawołali Wesleyowie
<w tym samym czasie>
Kiedy tylko dziewczyna wybiegła z domu odezwał się jej tata:
-Trzeba bedzie jej w końcu odpowiedziec na to pytanie..
-Co?! Ale nie mozemy! Przez to nas znienawidzi!-panikowała mama.
-Kochanie -tłumaczył spokojnie pan Granger-nie widzisz ze ona juz nas nienawidzi? Jak dowie sie sama albo co gorsza od NIEGO to nie ma mowy o chodzby najmniejszym uczuciu wobec nas. Zrozum,jak przyjedzie na swieta to jej to powiem.
Pani Greanger rozpłakała sie i lekko przytakneła.
***
Hermiona, Harry, Ron i Ginny znaleźli sobie wolny przedział i usiedli wygodnie. Ron spojrzał na Hermionę. Miała na sobie obcisłe czarne rurki i szarą koszulkę z dużym dekoltem przepasaną grubym, czarnym paskiem podkreślającym jej biust. Włosy natomiast mocno poskręcane i luźno opuszczone na ramiona w połączeniu z lekkim makijażem dodawały jej wdzięku i uroku. Harry również to zauważył i niemalże równo z Weasleyem krzyknął:
-Wow! Hermiona wyglądasz świetnie!-chłopcy patrzyli na nią jakby pierwszy raz ją zobaczyli jako dziewczyne a nie kujona od którego ściagaja zadania. To samo pomyślała Hermi i oparła:
-Dziękuję
Potem opowiadali o swoich wakacjach. Hermiona strasznie się zezłościła kiedy dowiedziała się, że byli na poszukiwaniu horkruksów i jej nie wzięli ani nawet wcześniej nie powiadomili, przez co jak się domyśliła nie odpowiadali na jej listy. Jakieś dwie minuty po wybuchu Hermiony drzwi przedziału otworzyły się, a ich oczom ukazał się Draco Malfoy i Zabini Blais. Oboje byli ślizgonami i wrogami całej piątki z przedziału. Draco był wysokim, niebieskookim, przystojnym, bardzo jasnym blondynem. Prawie cała żeńska część Hogwartu za nim wzdychała, nawet niektóre gryfonki., co Hermiona uważała za żałosne. Był uważany za Księcia Slytherinu. Zabini był ciemnym blondynem o piwnych oczach. Wzrostem niewiele różnił się od swojego przyjaciela. On również był nazywany Księciem Slytherinu. Hermiona ani trochę nie ochłonęła, a na ich widok dostała furii.
-Czego tu Malfoy? Wynos się!-prawie że wykrzyczała to pytanie. Nie można było nie zauważyć, że jest wściekła. Blais popatrzył na Dracona, którego twarz przez ułamek sekundy wyrażała zaskoczenie. Nie spodziewał się jakiegoś miłego powitania, ale takiego ostrego też nie.
-Spokojnie Granger. Złość piękności szkodzi.-odpowiedział Malfoy, a jego głos był jak zwykle pełen pogardy. Nie mógł jednak oderwać od niej oczu. Wyładniała przez te wakacje i nawet on musiał to przyznać. Zaczął zauważać w niej kobietę i to bardzo ładną jednak szybko się opamiętał.
Jej głos pełen nienawiści wyrwał go z rozmyślań i sprawił, że przeszedł go dziwny dreszcz emocji.
-Ostatni raz to powtarzam! Jeśli stąd nie wyjdziesz uświadomie ci jak dużo potrafię ci zrobić! - wrzasnęła tracąc cierpliwość. Jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła przed siebie różdżkę i mocno zacisnęła na niej palce, w międzyczasie przygotowując w głowie stos zaklęć, które uświadomią temu zadufanemu ślizgonowi, że nie powinien był z nią zadzierać, jednak wybrała to jedno, odpowiednie dla niego, wyrazajace cała jej złośc, nienawisc...
-Cruc…
-Hermiona!!-krzyknęła Ginny wyrywając jej różdżkę, a Harry i Ron zerwali się na równe nogi.
Malfoy i Blais z szokiem pomieszanym ze strachem na twarzy wypadli z przedziału o mało się przy tym nie wywracając.
Hermiona wyrwała różdżkę przyjaciółce i wyszła bez słowa. Zostawiając przyjaciół w kompletnym szoku. Ginny ocknęła się pierwsza, ale nic nie powiedziała usiadła i schowała twarz w dłoniach. Żadne z nich nie poznawało swojej przyjaciółki. Następny ocknął się Wybraniec.
-Co się z nią dzieje?-zapytał Harry.
-Nie wiem, ale nic dobrego-odpowiedział Ron słabym głosem
-Mam nadzieję, że to nie przez to, że jej ze sobą nie wzięliśmy.
- I że szybko o tym zapomni i się pogodzimy-dodał rudzielec jak przez mgłę, nadal przeżywał to zdarzenie.
-Spadaj!-usłyszeli wsciekly głos Hermiony , a kilka sekund po tym zobaczyli jakiegos drugoroczniaka przebiegajacego obok ich przedziału z płaczem. Był blady jak ściana....
***
Hermiona szła korytarzem pociągu uśmiechając się do siebie. Miała przed oczami wyrazy twarzy swoich przyjaciół. Kiedy wychodziła z przedziału wiedziała, że już nie są przyjaciółmi, może kiedyś będą dobrymi znajomymi jednak teraz Hermiona nie zamierzała im tego tak łatwo wybaczyć. Sama zastanawiała się, czy po tym zdarzeniu oni sami będą chcieli ją znać. Z zamyślenia wyrwał ją jakiś głos wydobywający się zza jej pleców.
-Panno Granger!- ledwo rozpoznała zdyszany głos profesor McGonagall nauczycielki transmutacji i natychmiast się odwróciła.-wszędzie cię szukałam.
-Coś się stało pani profesor?-zapytała z kamienna twarza Hermiona
-Chciałam Cię powiadomić, że za pięć minut masz patrol z panem Malfoyem.
Dziewczyna jęknęła cicho. ‘’a myślałam że już gorzej być nie może’’ przeszło jej przez myśl.
-Dobrze-odpowiedziała głosem wypranym z jakichkolwiek emocji czy uczuć i ruszyła na koniec pociągu gdzie miała się spotkać z Draconem.
Przybył punktualnie, ale nie wypowiedział ani jednego słowa. Zadowolona z tego faktu Hermiona ruszyła przed siebie korytarzem , a Malfoy powlókł się za nią.
Po godzinie w pociągu na korytarzach zrobiło się pusto i cicho, a prefekci stanęli na końcu długiego pociągu pod oknem. Hermiona w ciszy oglądała zmieniające się krajobrazy za oknem. Na horyzoncie zaczął się pojawiać słaby zarys murów Hogwartu, wtedy to Malfoy postanowił przerwać tą ciszę i zadać meczące go od kilku godzin pytanie:
-Naprawdę rzuciłabyś na mnie klątwę Crutiatus?
-Biedny Malfoy się przestraszył bezwartościowej szlamy co?-ironizowała Hermiona z widoczną na twarzy pogardą.
-Jestem po prostu ciekawy.-odparł z dziwnym wyrazem twarzy, po tym co usłyszał .
Malfoy starał się być miły, ponieważ zależało mu na uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie, a kiedy Draconowi na czymś zależało potrafił być cierpliwy, zaskakująco miły i uległy. Jednak dziewczyna nadal nie odpowiadała na pytanie tak jak tego chciał.
-Na pewno nie miałabym wyrzutów sumienia gdybym to zrobiła.
-Czyli zmówiliście się, że odegracie tą scenkę jak tylko przyjdę?-zadał spokojnie to pytanie, ale już wiedział, że Granger wpadnie w jego pułapkę, bo twarz Hermiony diametralnie zmieniła się z pełnej opanowania i pogardy na przepełnioną wzburzeniem i gniewem.
-Nie! Sama chciałam to zrobić, a Ginny mi tylko przeszkodziła!-zawołała i natychmiast zamilkła zdając sobie sprawę, że właśnie odpowiedziała mu na pytanie na które nie mała najmniejszej ochoty odpowiadać.-Ty zadufany w sobie, pieprzony arystokrato!-dodała i zla na siebie odwróciła się z powrotem do okna. Zamek już był wyraźnie zarysowany na tle szarego nieba. Za piętnaście minut Hermiona miała wysiąść na dobrze jej znanej stacji w Hogsmade.
Draco spojrzał na nią jakby dopiero teraz zauważył, że jest prawdziwą czarownicą, a zarazem piękną kobietą i powiedział ze słyszalnym uznaniem w głosie.
-Nie spodziewałem się tego po tobie, Granger. Chyba cię nie doceniłem.-ale zaraz mu się przypomniało z kim rozmawia i przywołał na twarz drwiący uśmieszek, jednak nie mógł oderwać wzroku od jej osoby.
-Ty mnie w ogóle mnie nie znasz więc jak możesz się czegokolwiek spodziewać, Malfoy.-odparła lodowatym głosem, prychnęła i odeszła zostawiając ślizgona z wielkim mętlikiem w głowie.
Wszyscy uczniowie znaleźli się już na stacji. Mrok okrył całe magiczne miasteczko, które pogrążyło się we śnie. Na stacji potoczył się basowy głos gajowego Hogwartu, Hagrida:
-Pirszoroczni do mnie! Pirszoroczni!
Hermiona uśmiechnęła się na myśl o swoim starym przyjacielu, Hagridzie. Ruszyła w stronę łodzi, miała pomóc przeprawić się pierwszorocznym, ponieważ była prefektem Naczelnym. Westchnęła cicho i zaczęła podawać rękę wystraszonym dzieciakom. Nie mogła się doczekać kolacji w Wielkiej Sali, była okropnie głodna.
W końcu dotarli do zamku. Widziała jak nowi uczniowie otwierają usta z wrażenia, sama sobie przypomniała jak to było. Pogrążona w miłych wspomnieniach weszła do Wielkiej Sali i to rozmarzenie pomieszane z radością natychmiast zniknęło z jej twarzy, ponieważ przypomniała sobie co wydarzyło się w pociągu. Z ponurą miną skierowała się w stronę stołu Gryffindoru. Kiedy siadała wydawało jej się, że Draco jej się przygląda stwierdziła jednak ,że musiało jej się przywidzieć. Z tą myślą usiadła między Fredem a Georgem, którzy natychmiast zaczęli ją zabawiać i prawić komplementy, więc na twarz Hermiony znów wpłynął uśmiech i co chwilę wybuchali salwami śmiechu. Harry i Ginny przyglądali się ponuro jej radości, a Ronald z nieskrywaną złością... i zazdrością. Wszyscy zauważyli zmianę Hermiony, ale tą w wyglądzie, bo nie wiedzieli o wydarzeniach z pociągu. Kilku chłopaków nawet zagwizdało na jej widok.
Kolacja dobiegła końca i dziewczyna musiała zaprowadzić pierwszorocznych do swoich dormitoriów i sama udała się do swojego pokoju. Zupełnie wyczerpana po dzisiejszym dniu padła na łózko nawet się nie przebierając i od razu zasnęła. W takim stanie zastała ją Ginny, która dzieliła z nią dormitorium. Z troską spojrzała na przyjaciółkę i do jej głowy wkradła się bardzo nieprzyjemna myśl ‘’ to będzie bardzo trudny rok, wszystko się zmieni’’. Przykryła Hermionę i również poszła spać, jutro o 9 zaczynały im się lekcję.
Na następny dzień Hermiona wstała pełna zapału i z uśmiechem na ustach zaczęła się przygotowywać do zejścia na śniadanie. Po mniej więcej kilku minutach obudziła się również Ginny. W milczeniu się przebrały, pomalowały i spakowały. Mimo ponurego początku dnia Hermiona nie straciła swojego wigoru wręcz przeciwnie, postanowiła, że nie będzie sobie zawracać głowy tymi swoimi 'przyjaciółmi'.
Raźnym krokiem weszła do Sali wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę. Chłopcy otwierali usta ze zdumienia nawet kilka chłopaków ze Slytherinu o mało się nie zakrztusiło na jej widok Wszystkim wpłynął na usta błogi uśmiech, dziewczyny też się uśmiechały. Tylko dwa domy niemal w całości patrzyły się na nią ponuro- Slytherin,chociaż niektorzy z podziwem kiwali głowmi, co ja zupelnie zdezorientowalo, i Gryffindor.
Hermiona zastanawiała się skąd ten dziwny nastrój i natychmiast domyśliła się prawdy. Harry i Ron wszystkim powiedzieli i nie myliła się. Jej dobry humor momentalnie prysnął, lecz postanowiła zachować swoją dumę i honor. Z podniesioną głową siadła tam gdzie zrobili jej miejsce rudzi bliźniacy. Tylko oni wydawali się przyjaźnie do niej nastawieni. Uśmiechnęła się do nich lekko a oni odwzajemnili ten uśmiech;
-Hej! Co tam? Słyszeliśmy o wydarzeniu w pociągu i…-zaczął Fred
-…żałujemy że siora nie pozwoliła ci dokończyć zaklęcia!-dokończył Georg.
-Hahahahaha-roześmiała się Hermiona, w tym momencie wrócił jej humor. Na życzenie braci opowiedziała im dokładnie co się stało w przedziale i na patrolu. Po śniadaniu ruszyła do lochów. Lekcję eliksirów ze Snapem nie były jej ulubionym przedmiotem tym bardziej, że mieli je ze ślizgonami. Kiedy wychodziła z Sali wyraźnie zauważyła, że Malfoy przygląda jej się z zaciekawieniem i była pewna, że teraz jej się nie przywidziało..
___________________________________________________________________________
chyba nie jest tak zle . followujcie mnie na tt please! ---> @PurpleMadlen :) no i proszepiszcie co myslicie
XYZ