Rozdział 2
Hermiona była już w połowie drogi prowadzącej do lochów, kiedy dostała nagłego ataku kaszlu. Przez 15 minut się dusiła, przeszło jej na chwilę i osuneła się po ścianie. Poczuła jak coś cieplego spływa po brodzie, otarła ciecz rękawem. Z przerażeniem odkryla, że to krew. Zanim zdążyła zareagować dostała kolejnego napadu tym razem mocniejszego i więcej krwi ciekło z ust. W końcu udało jej sie nabrac powietrza, a przez myśli przeszła tylko jedno, straszne zdanie; "znowu się zaczyna"
Podczas wakacji miała kilka napadów, ale nie były tak bolesne i nie wystepowała krew. Była z tym u róznych lekarzy mugolskich, ale po wszelkich analizach doktorzy stwierdzili, że nic jej nie dolega, a ona mogła tylko się domyślać iż jest to zwiazane ze swiatem magii. Szukała po ksiązkach, ale to nic jej nie dało. Żadnej wzmianki nawet nie znalazła. W końcu dolegliwości jej zanikły więc o tym zapomniala..
Hermiona zaczęła się podnosić. Dostała strasznych zawrotów głowy i już miala runąć na ziemię, gdy zlapaly ją czyjeś silne, męskie dłonie.
-O matko! Granger! Co ci jest?! Jesteś cała we krwi!-zawołał wystraszony chlopak- Zaniose cię na Skrzydło Szpitalne.
"Malfoy. Swietnie!"
-Nie...-wydusiła ostatkiem sił i zemdlała.
***
Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu. Spróbowała podnieść głowę, ale tak straszny ból ją przeszył, że wolała więcej nie próbować. Opadła na poduszki. Wiedziała tylko, że znajduje się w dużym,ponurym pomieszczeniu. Lampy były zapalone, a ściany, koloru ciemnej zieleni i srebra, lekko połyskiwały w ich świetle...
"Pewnie juz wieczor...Zaraz, zaraz ... zieleń... i.. srebro? to kolory slytherinu!"-pomyślała Hermiona i w tym moencie dotarło do niej co się stało.
Po pokoju potoczył się zimny, ale pełen niepokoju głos Dracona Malfoya;
-W końcu się obudziłaś.-odetchnął-Nic ci nie jest? Wystraszyłaś mnie nie na żarty.
-N-nie nic-wydukała dziewczyna,bo w tym momencie wróciły zawroty głowy, ale nie była pwena czy to z powodu wypadku czy na jego widok ostatnio dziwnie sie czula patrzac na niego, nadal go nienawidzila i to bardzo, ale pojawilo sie tez dziwne uczucie, ktorego nie umiala opisac i wmawiala sobie, ze to na pewno przez ten wypadek-Gdzie jestem?
-W moim dormitorium.-odparł zdziwiony-Mówiłaś, że nie chcesz do SS (Skrzydło Szpitalne) to miałem cię tam zostawić?
-No wiesz... po tobie bym sie wszystkiego spodziewała ale nie tego ze mnie stamtad wezmiesz... i to do SWOJEGO pokoju...-Hermiona zauważyła, że ma na sobie inne, czyste ubrania, ale starała się nie zwracać na to uwagi.-Ile byłam nieprzytomna?
-Ykhm.. no.. trochę..-odpwiedział niezrecznie chłopak zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę. Nie wiedzial co sie z nim dzieje. Jego myśli co raz częściej zaprzatala ta dziewczyna, a najgorsze bylo to, że zaczął sie o nia martwić!
-Malfoy! Chcę wiedzieć!-powiedziała ostrym głosem, a w myślach nie mogła się nadziwić temu dziwnemu zjawisku którym było zkłopotanie Malfoya.
Jej głos rozwiał w nim wszelkie wątpliwości;
-Trzy dni-powiedział cicho i odwrocił głowę
-CO?!
Hermiona zerwała się na równe nogi lecz natychmiast poczuła jak spada w ciemność. Draco szybko do niej podbiegł, złapał ją i lekko potrzosnął. Dziewczyna ocknęła się. Zadowolona, a zarazem niezadowolona z tego, że znajduje się w jego ramionach powoli się wyślizgneła z jego uścisku i usiadła na łóżku.
-A..-zaczeła ale Malfoy jej przerwal
-Nikt nie wie, że tu jestes. Powiedzialem Weasleyowi, że widziałem jak wracasz do Londynu, że pwenie cos sie stalo z twoja rodzina, a oni zadbali o resztę.-wzruszył ramionami lecz jego twarz nie wyrazała obojetnosci.
Ciągle zastanawiał się co jej jest. Po kilkuminutowej ciszy Draco sobie przypomniał ze ona nic nie jadła przez te dni;
-Chcesz cos do jedzenia i picia?
-Głupiie pytanie..-prychcęła, nie mogła powstrzymać się od dogryzania mu.
-Fakt-odpowiedziałmi poszedł po jedzenie.
Kiedy wrócił Hermiona nadal siedziała z szeroko otwartymi oczami wyrazającymi zdumienie. Draco zaśmiał się cicho na co Hermiona od razu przybrała pogardliwy wyraz twarzy. Malfoyowi zniknął z twarzy uśmiech. Nie wiedział czemu, ale od zdarzenia w pociągu zaczął zdawać spawe jak bardzo ja ranił. Nawet nie wiedział jak bardzo... Nie mógł się z tym pogodzić. Przeciez jestem Malfoyem ! powtarzał sobie to bez przerwy, ale to nic nie dawało. Z ponurych myśli wyrwało go głośne westchnienie dziewczyny. Dotarło do niego że stoi z talerzem na srodku pokoju, z przymknietymi oczami juz od kilku minut, a Granger patrzy sie na niego jakby był jakims śmiesznym zjawiskiem. Podszedł do niej szybko i wreczył talerz na co ona wymruczała jakies niezrozumiale slowa, ktore pewnie miały być podziękowaniami i zaczeła jesc tak szybko, że o mało sie nie zakrztusiła. Po posiłku wypila dwie szklanki soku z dyni i zapytała;
-Gdzie sa moje rzeczy?
-Co? A . Tam leża.-wskazał na kanape.
-Co sie z tobą dzieje? Jestes jakis dziwny.. jak nie Malfoy.-zapytała odruchowo
-A co? Brakuje ci tamtego Malfoya?-zapytał z drwina w głosie
-Nie.- odpowiedziała lodowatym głosem.
Powoli zeszła z łożka i ruszyła chwiejnym krokiem w strone kanapy i zabrała z niej swoje rzeczy. Malfoy uwaznie jej sie przyglądał Kiedy znalazła się przy wyjsciu znowu zakreciło jej się w głowie, ale zdołała to ukryć łapiac sie klamki i wychodzac rzuciła obojętne;
-Nara.
Zamknęła drzwi i rzuciła ne siebie zaklecie kameleona. Dotarła do portretu Grubej Damy i weszła do środka razem z Simusem, który przeszedł koło niej bez słowa.
"Najwyrażniej nie zapomnieli jeszcze o zdarzeniu w pociągu.. Zachowuja sie tak jaby Malfoy to byl ich przyjaciel!"pomyslała i cała złośc z pierwszego dnia w Hogwarcie wróciła. Przeszła przez pokój nie zaszczycajac nikogo nawet jednym spojrzeniem. Nawet swoich przyjaciół. Nie wybaczyła im tego co jej zrobili. I nigdy nie wybaczy, tak postanowila i juz tego nie zmieni.
Udała się do sojwgo dormitorium a na widok tego co ją tam czekało az pociemniało jej przed oczami.
Jej oczom ukazała sie prawie połowa grona pedagogicznego Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Mianowicie; profesor McGonagall, Snape, Dumbledore Sprout i Hooch. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i gdyby nie oparła się o ściane upadłaby.
-Witaj Hermiono.-odezwała sie prof. McGonagall.
-Dobry wieczór pani profesor..-twarz dziewczyny wyrazała obojętność,a oczy wyrazały skryta pogarde. Niestety nauczyciele zauważyli ta pogarde i popatrzyli sie po sobie porozumiewawczym wzrokiem.
-O co chodzi?
-O twoje nagłe znikniecie i o to, że to pan Malfoy o nim nas poinformował-odparł jak zwykle spokojnie dyrektor-A z tego co wiem to sie za bardzo nie lubicie. Delikatnie mowiac.
-No tak, to prawda. Byłam u rodziców, a po drodze wpadłam na Malfoya i wyraziłam prosbe o poinformowaniu kogos o tym, bo ja nie mam czasu. Nie sadziłam ze naprawde to zrobi.-gładko skłamała Hermiona, az sie sama sobie dziwila.
-To prawda dyrektorze widziałam jak pan Malfoy mowil cos panu Potterowi oraz Weasleyowi-westcheła prof Hooch.
-Dobrze niech bedzie, ale nastepnym razem sie tak nie zachowuj tylko powiedz któremuś z nauczycieli, dobrze?
-Oczywiscie-odpowiedziała z rozbawieniem lecz nieco za bardzo słyszalnym.
Wszyscy popatrzyli się na dziewczyne. Nikt jej nie poznawał i kazdy powtarzal w mysli ze ma tyko zly dzien. Nie chcieli przyjac do siebie tego ze najlepsza uczennica w Hogwarcie stała sie bardzo nieprzyjemna wobec nauczycieli.
-Do widzenia-dodała Hermiona widzac, że wszyscy zamarli.
-Tak, tak dowidzenia-odpowiedziala jej nauczycielka transmutacji prof. McGonagall i wszyscy wyszli zostawiajac ja sama z meczacym ja od kilku miesiecy pytaniem : Co sie ze mna dzieje?
__________________________________________________________________________
Stwierdzilam że dodam dzis drugi rozdzial :) mam nadzieje ze wam sie spodoba jest trochę krótszy niz poprzedni ale to chyba nic :D czekam na wasze rady i opinie ;}
Co to się dzieje z tą Hermioną? O,o
OdpowiedzUsuńDramione się rozkręca xD Lol, czekam na nowy rozdział, sis :D ==>> pomimo tego, że twoją gramatykę bym odrobinkę poprawiła [bez urazy, chce być szczera] ;p
dzieki za rade postaram sie poprwaic ale tak to juz bywa nie kazdy jest doskonaly
Usuńfajny! tylko nie rozumiem dlaczego Herm tak nienawidzi swoich przyjaciół przecież oni praktycznie nic nie zrobili, tylko Ginny nie pozwoliła jej użyć zaklęcia.
OdpowiedzUsuńehehe moze potem zrozumiesz.. nie bd tu pisac :))
UsuńSuper jest, niech Herma powie im co o nich myśli ! Ach, żeby ją do Ślizgonów przenieśli <3
OdpowiedzUsuńwszystko sie okaze :P
UsuńJeeeej *_*
OdpowiedzUsuńJestem dopiero na drugim, a już mi się podoba <3
Lecę do następnego!
Najlepszy blog!!!
OdpowiedzUsuńOla
Myślę że się tak zachowuje bo pokazuje się jej prawdziwy
OdpowiedzUsuńFiefiora
Jestem pewna, że te ataki są przez to, że naprawdę ma na nazwisko Riddle! Ale jednak idę czytać ddalej xd
OdpowiedzUsuń