-Draco?
Chłopak drgnął na dźwięk swojego imienia. Podniosł głowę i zobaczył stojącego obok niego dyrektora szkoly.
________________________________________________________________________________
-Tak, panie profesorze?
-Nie martw sie nic jej nie będzie ma bardzo silny organizm
-Ale bez antidotum sobie nie poradzi.
-Tak to prawda. Ale odtrutka bedzie gotowa za dwa dni głowa do góry.
-A jak sie podda? I.. i nie przeżyje?
-Draco-zasmiał sie Albus-myslałem, że od tej strony ją troche znasz. A pamietasz jakiś dzień jakikolwiek, w ktorym ona sie poddala?
-No nie-chlopak sie uśmiechnał na wspomnienie kiedy w trzeciej klasie dostał od niej w nos-Ma pan racje profesorze, ale ja nadal nie moge uwierzyć, że zrobila to... ratując moje życie. Przeciez mnie nienawidzi tyle razy jej dokuczalem, wyzywałem ją..
-No coz też mnie to dziwi i powiem ci że to nawet bardzo. Może po prostu nienawidzi cie, ale nie życzy śmierci?
-Może.. Ja też nie życze jej smierci, a już na pewno nie takiej..
Profesor usmiechnał sie i oznajmil
-No dobra juz po polnocy trzeba iść spać jutro jeszcze lekcje, a potem weekend i bedziesz tu mogl siedziec cała noc. A teraz do lóżka!
-Dobranoc panie dyrektorze-usmiechnał sie Draco i znowu ruszył w stronę lochów. Nie sądził, że taka szczera rozmowa może podnieść człowieka na duchu i jeszcze rozweselić no ale najwidoczniej sie mylił.
***
Draco siedział jak na szpilkach, nie mógł się doczekać, aż kolejny raz odwiedzi Hermione. Na jego nieszczęście dzisiaj mieli zajęcia do 16.
W końcu zadzwonił upragniony dzwonek ogłaszający początek weekendu. Malfoy wybiegł z klasy pierwszy i skręcił w korytarz prowadzący do Skrzydła Szpitalnego;
-Panie Malfoy!-usłyszał za sobą głos Snapa
-Tak?-zapytał zniecierpliwiony
-Ma pan natychmiast udac sie na rade Prefectów we Wspólnym Salonie Wszystkich Domów.
-Ale..
-Nie ma żadnego, ale.-uciął profesor
Draco powlókł się w stronę Wspólnęgo Wszystkich. Narada skończyła sie o 19.45 i jak na złość, blondynowi przydzielili dziś patrol na 20. Wkurzony do granic możliwości chłopak poszedł do swojego dormitorium zostawić szkolną torbę.
Obchód korytarzy i sprawdzanie pustych klas zajęło dwie godziny. Po godzinie 22 nie można było już włóczyć sie po zamku, ale Malfoy miał to gdzieś. Ruszył ciemnymi korytarzami w strone Skrzydła Szpitalnego. W końcu dotarł do pomieszcenia, w którym znajdowała sie dziewczyna. Ku swojemu zaskoczeniu usłyszał, że ktoś płacze. Bezszelestnie wślizgnął się do sali. Schował się w cieniu zasłon i zorientował się, że tu jest tylko Hermiona i to ona tak szlocha. Nie wiedział co zrobić. Nie umiał pocieszać, a ona na pewno nie chciałaby żeby ją ktoś zobaczył, a już na pewno nie on. W tym momencie do sali weszła pani Pomfrey i podeszła do brunetki.
-Nie mogę już dłużej udawać, że tego nie slyszę, kochana. Nie płacz proszę. Może jak się wyżalisz to ci pomoże??
-Ko-kochana?-wyjakała dziewczyna-Wcale nie jestem kochana...
-Oczywiście, że jesteś! Powiedz mi o co chodzi może będe mogła ci pomóc?
-T-to wszystko przez niego-zaczęła niepewnie-przeze mnie, przez to jaka sie urodziłam. Kiedy dostałam list mówiący, że jestem czarownicą. Znienawidziłam sie, a zarazem pokochałam.
Ani Draco, ani pani Pomfrey nie mogli uwierzyć w to co slyszą.
-Ale dlaczego?-zapytała pielęgniarka
-Bo byłam szlamą. Nie wiem skąd znałam to słowo i jego znaczenie, po prostu to wiedziałam. Potem poszłam do szkoły. Uczyłam się jak najwięcej żeby zapomnieć o tym kim jestem. Myślałam, że Potterowi i Weasleyowi to nie przeszkadza, że są moimi przyjaciółmi. Myliłam się i jeszcze ten arystokratyczny dupek, który ciągle mnie wyzywał, przypominał...-mówiąc to cały czas płakała.-Nie było nocy, od początku tej szkoły, poczas której bym nie płakała przez tego debila.
-Ale przecież nigdy nie wyglądałaś jakbyś miała sie rozpłakać kiedy sie kłóciliście czy wyzywaliście.
-Oczywiście, że nie-jej głos zmienił się na pełen pogardy, aż pielegniarka się wzdrygnęła-To była gra, tylko pozory. Jestem bardzo dobrą aktorką, ale jakoś nie umiem sobie poradzić ze sobą w tej sprawie. To mój słaby punkt. Nigdy nie zapomnę incydentu z czwartego roku, kiedy to po balu nazwał mnie szlamowatą dziwką. Myślał, że przespałam sie z Krumem. Hahaha ja to nie to co on-zaśmiała się gorzko- Mylił się. Przez niego chciałam się zabić, gdyby nie Ginewra to już bym nie żyła.. Musiałam wyczyścić jej pamięć.
-Nie mogę w to uwierzyć.-szepnęła Poppy.-Przez te wszystkie lata płakałaś noc w noc... Przez niego??
-Tak. Płakałam, bo on ma rację i nie mogę tego znieść. Jestem bezwartościową szlamą.-Hermiona zamilkła i rozpłakała sie jeszcze bardziej, a pani Pomfrey ją mocno przytuliła szepcąc
-Nie płacz to wszystko nie prawda...
Draco wybiegł ze Skrzydła nie mogąc dłużej tego słuchać.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję że wam się spodobał :) O opinie bardzo proszę w komentarzach :* Nastepny rozdział bd w Niedziele chyba <3 także zaglądajcie ;P